Rodzice często mają przesadzone pretensje do szkół, ale tym razem coś jest na rzeczy. Do "Nowej Trybuny Opolskiej" zadzwonił ojciec jednego z tegorocznych pierwszoklasistów. Oburzał się, że w szkole, w której z tego samego komputera korzystają dziesiątki dzieci, nie są czyszczone klawiatury. "Przecież to jest wielkie siedlisko zarazków" - oburzał się mężczyzna.

Reklama

Potwierdzają to specjaliści. Między klawiszami panują warunki idealne do rozwoju groźnych bakterii. "Powodują m.in. choroby dróg oddechowych i biegunkę" - precyzuje Waleria Hryniewicz, szef Zakładu Epidemiologii i Mikrobiologii Klinicznej Narodowego Instytutu Leków. Potwierdza to Jerzy Pszczółka, szef powiatowej stacji sanitarno-epidemiologicznej w Kędzierzynie-Koźlu: "Dostęp do klawiatur ma wielu uczniów, którzy na swoich rękach mogą przenosić choroby. Tymczasem na klawiaturze może znajdować sie więcej zarazków niż w toalecie" - mówi.