Przez dwa dni, 7 i 8 kwietnia, śledczy w opuszczonej kamienicy na Woli znaleźli ciała czterech mężczyzn. Jedno było zakopane w piwnicy, kolejne na strychu, a dwa leżały przykryte stertą materaców i śpiworów.

Do sprawy zatrzymano aż siedem osób. To Polacy i Ukraińcy. Sześcioro z nich, dwie kobiety i czterech mężczyzn.

Andrij S., 34-letni obywatel Ukrainy, usłyszał zarzuty dokonania trzech zabójstw, pozostałe osoby zaś usłyszały zarzuty niezawiadomienia o przestępstwie zabójstwa - poinformował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Szymon Banna.

Reklama

Zbrodnia rozciągnęła się w czasie

Z ustaleń "Faktu" wynika, że zbrodnia rozciągnęła się w czasie. Andrij S. miał zabijać na przestrzeni co najmniej kilku miesięcy. Świadczy o tym chociażby fakt, że zwłoki były w znacznym stanie rozkładu. Ukrainiec przebywał w Polsce od 2018 r.

Strażnicy miejscy nie mieli żadnych zgłoszeń, jeśli chodzi o kamienicę przy ul. Grzybowskiej. Nie było też żadnych sygnałów, że coś niepokojącego się tam dzieje i że ktoś tam przebywa - powiedział "Faktowi" Jerzy Jabraszko z referatu prasowego Straży Miejskiej w Warszawie.

Jak zginęła czwarta ofiara?

Andrij S. usłyszał zarzuty dokonania trzech zabójstw, ponieważ, jak donosi Onet, śmierć czwartego mężczyzny budzi wątpliwości. Zmarły miał mieć na szyi sznur.