Julia Urbańska z Warszawy przed wakacjami była pewna, że pójdzie do zerówki. Dopiero w lipcu tego roku skończyła 6 lat i rodzicom nawet nie przyszło do głowy, by zapisywać dziecko do szkoły. ”Wydawało mi się absurdalne, żeby miała przeskoczyć jeden rok nauki” - mówi jej mama Karolina Urbańska. Jednak pierwszego września dowiedziała się od innych rodziców, że jej dziecko w zerówce powtórzy to, co robiło rok temu i nie będzie poznawać podstaw pisania czy czytania. ”Z miejsca przepisałam ją do pierwszej klasy” - mówi Urbańska.

Reklama

Tak się dzieje w wielu miejscach. W szkole na warszawskiej Białołęce po rozpoczęciu roku przepisało się z zerówki do pierwszej klasy 6 dzieci. ”Rodzice zobaczyli nowe podręczniki i zmienili decyzję. Uważali, że dzieci się uwstecznią w zerówce” - mówi wicedyrektor szkoły Beata Dronszcz.

Jednak nie zawsze jest to wolny wybór rodziców, często to efekt agitacji dyrektorów szkół. W czasie wakacji zorganizowali dodatkowe zebrania, na których namawiali rodziców, żeby zgodzili się na przekształcenie zerówek w klasy pierwsze. Sami przyznawali, że dzięki temu szkoła dostanie dodatkową subwencję z gminy.

Anna Zakrzewska z Warszawy, mama 6-letniej Mai, opowiada, jak dyrektor straszył, że w zerówce dzieci będą tylko uczyć się myć ręce i poznawać świat, chodząc na spacery. A w pierwszej klasie będą w mniejszych grupach i zyskają lepszą opiekę. ”Wtedy uznałam, że lepiej będzie, jak córka pójdzie do szkoły” - mówi. Jak na razie jest zadowolona z wyboru.

Reklama

Jednak nie wszyscy rodzice są szczęśliwi. Mama 6-letniego Łukasza z Łodzi zapisała syna do zerówki, ale kilka dni po rozpoczęciu roku szkolnego pani dyrektor zaproponowała przekształcenie jej w pierwszą klasę, argumentując to zmianą podstaw programowych. Większość rodziców była zaniepokojona brakiem podręczników i ”nauki literek” w zerówce. Pani dyrektor wykorzystała - zdaniem matki Łukasza - ich niewiedzę i wahanie. - Kiedy powiedziałam, że mój syn, 6-latek z grudnia, na testach psychologicznych nie wykazał gotowości do rozpoczęcia nauki w szkole, stwierdziła: ”Zaryzykujemy. A jak nie, to pani dziecko zostanie przeniesione do rejonowego przedszkola” - opisuje pani Sylwia. ”Co wtedy miałabym powiedzieć synowi?” - pyta.