"Dzika świnia" nie brzmi groźnie. Innego zdania byli kierowcy jeżdżący drogą łączącą osiedla Sławęcice i Blachownia w Kędzierzynie-Koźlu. Trasa jest prosta i dobra, więc przyciskali gaz - tyle, że bardzo często musieli gwałtownie hamować, bo na drogę wybiegały bezpańskie świnie. Urzędnicy miejscy ocenili zagrożenie jako poważne i postanowili odstrzelić stado. Ale nic z tego nie wyszło - bezpańskie świnie to nie zwierzyna łowna i polowania na nie zrobić się nie da.
Kolejnym pomysłem było odłowienie i wywiezienie świń do specjalnej zagrody w lesie - ale to nie pasowało leśnikom z Kluczborka. "Tamtejsze nadleśnictwo ostatecznie się jednak na to nie zgodziło" - powiedział wicestarosta kędzierzyński Marek Matczak. W końcu urzędnicy zastosowali fortel - w lesie z dala od drogi zaczęto rozsypywać karmę. I to zadziałało! Od kilku dni świń nie widać.
A skąd się w ogóle wzięły świnie w lesie? Zawinił człowiek: któryś z mieszkańców wypuścił na wolność kilka świnek wietnamskich, a one zaczęły się krzyżować z dzikami. I tak po dwóch latach powstało liczące ponad 50 sztuk stado.