Przygotowania do tej wyprawy trwały siedem miesięcy. "Piłsudski" był jednym z najnowocześniejszych transatlantyków i dumą przedwojennej Polski. Polski rząd zapłacił za ogromna, bo mierzącą 180 metrów jednostkę, 2,5 letnim zapasem węgla dla całych Włoch.

Reklama

"Jest strasznie wielki. Tak za jednym nurem to ciężko go całego opłynąć" - mówi telewizji TVN Sławomir Kruzolek z Klubu Płetwonurków "Waleń", który przygotował ekspedycję. Na razie nurkom udało się ustalić, że statek leży w dwóch częściach, na głębokości 30 metrów.

W swój ostatni rejs "Piłsudski" wyruszył 70 lat temu. Miał płynąć do RPA, a potem do Nowej Zelandii. Wzdłuż wybrzeży Anglii płynął pomiędzy brzegiem a polem minowym. 26 listopada o godz 5.36 rano wstrząsnęły nim dwie potężne eksplozje. Kapitan Mamert Stankiewicz natychmiast rozkazał ewakuację. Sam zszedł z pokładu jako ostatni. Zabrakło dla niego miejsca w łodziach ratunkowych, zmarł w wyniku wyziębienia.