Kapitan Tadeusz Wrona stał się bohaterem, gdy 13 lat temu bez wysuniętego podwozia musiał awaryjnie lądować 1 listopada na lotnisku Okęcie. O dzielnym pilocie rozpisywały się media na całym świecie. Kilka tygodni temu okazało się, że walczy o życie swojego syna Mikołaja.
Syn kapitana Tadeusza Wrony zmagał się z ciężką chorobą
Mężczyzna miał 40 lat i również był pilotem. Zmagał się z ostrą białaczką szpikową. W sieci zbierano pieniądze na leczenie Mikołaja Wrony. Zebrano ponad 800 tys. zł. Choroba ujawniła się przez przypadek, gdy wybrał się do dentysty. To właśnie lekarka zauważyła stan zapalny dziąsła i zleciła mu wykonanie badania morfologicznego.
Przez dwa lata Mikołaj przechodził cykl chemioterapii. Dwa razy przeszczepiano mu szpik. Gdy już wydawało się, że sytuacja jest opanowana, nastąpiła wznowa.
Mikołaj Wrona nie żyje. Nie doczekał leczenia za granicą
Zbiórka, którą prowadziła rodzina, miała sfinansować leczenie za granicą. Terapia, która miała mu pomóc to leczenie inhibitorami meniny. Syn kapitana Wrony mógł ją przejść za granicą a dokładnie w szpitalach w USA, Walencji i Barcelonie.
Niestety w piątek rano w "Halo tu Polsat" podano informację o tym, że Mikołaj Wrona nie żyje. Prowadzący program Katarzyna Cichopek i Maciej Kurzajewski złożyli rodzinie kondolencje.