We wtorek po godzinie 22:00, w okolicach placówki SG w Czeremsze, grupa cudzoziemców próbowała nielegalnie przekroczyć granicę. Podczas próby powstrzymania grupy, ze strony białoruskiej poleciały kamienie oraz butelki, w tym koktajl Mołotowa, który eksplodował tuż przy polskich patrolach i migrantach, którzy już przekroczyli granicę. Jak podkreślił ppłk Juźwiak, nikomu nic się nie stało. Osoba, która rzuciła koktajlem Mołotowa, znajdowała się za zaporą i nie została zatrzymana.

Rosnąca agresja na granicy

Incydent wpisuje się w szerszy trend wzrostu agresji na granicy. Od pewnego czasu Straż Graniczna odnotowuje wzrost liczby prób nielegalnego przekroczenia granicy na odcinku polsko-białoruskim. Ubiegłej doby doszło do blisko 220 takich zdarzeń, a od początku roku zanotowano ponad 17 tysięcy przypadków.

Reklama

Mimo agresywnych działań ze strony migrantów, rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński zapewnił, że skuteczność polskich służb wynosi 98 proc. Granica polska jest bezpieczna – podkreślił. Dobrzyński uważa, że wzrost liczby prób wynika z przekonania służb białoruskich, że Polska przesunie siły na granice wewnętrzne w związku z kontrolami. Nic nie dzieje się bez wiedzy i pozwolenia służb rosyjskich czy białoruskich.

Reklama

Zdecydowana reakcja rządu

Polskie władze jasno deklarują, że nie będą tolerować ataków na funkcjonariuszy. Szef MSWiA Tomasz Siemoniak rozmawiał już o sprawie z zastępcą komendanta SG i innymi ministrami, podkreślając, że sprawa jest priorytetowa i zostanie wyjaśniona do końca. Siemoniak na platformie X zapowiedział, że "każdy atak migrantów nielegalnie przekraczających granicę (przy współpracy białoruskich służb) na polskich funkcjonariuszy i żołnierzy spotka się ze zdecydowaną odpowiedzią z użyciem wszelkich dostępnych środków".

Rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński przypomniał, że żołnierze, funkcjonariusze Straży Granicznej i policjanci mają prawo do użycia wszystkich przewidzianych prawem środków przymusu bezpośredniego, łącznie z użyciem broni ostrej, jeśli zagrożone jest ich zdrowie lub życie.

Szef MON, Władysław Kosiniak-Kamysz, powtórzył, że zmieniono prawo, aby żołnierze mieli jasne zasady użycia broni i pełną ochronę prawną. Nie mogą się bać zdecydowanie reagować, gdy bronią Polski – podkreślił.

Białoruś milczy

Polska strona próbuje nawiązać kontakt z Białorusią w sprawie incydentu, ale bezskutecznie. Szef podlaskiej SG próbował kilkukrotnie skontaktować się ze swoimi odpowiednikami po stronie białoruskiej tuż po incydencie. Wysyłano również pismo do strony białoruskiej, które jak dotychczas pozostaje bez odpowiedzi.