"Był to jeden z pierwszych wiosennych dni. Jechałam w kierunku morza, bardzo bezpieczną ścieżką rowerową. Od jezdni odgradzał mnie pas zieleni i szpaler drzewek. Przed mną nikt nie jechał na rowerze. Nie zwracałam uwagi na to, co się dzieje na drodze. Patrzyłam w drugą stronę na łąki. Będąc około 20-30 metrów od skrzyżowania ulic zobaczyłam nagle przed oczami dziób mercedesa przewróconego na bok. Samego momentu uderzenia nie pamiętam. Ocknęłam się już w karetce pogotowia" - zeznała przed sądem Fotyga.

Reklama

W szpitalu okazało się, że była szefowa MSZ ma wstrząs mózgu, złamany lewy obojczyk i jedno z żeber.

Fotyga zapewniła, że teraz czuje się już dobrze i wróciła już do jazdy na rowerze.

Piotr K. przyznał się do winy i chciał dobrowolnie poddać się karze. Wraz ze swoim obrońcą zaproponował dla siebie karę roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata i tysiąc złotych grzywny. Fotyga jako pokrzywdzona przystała na to.

"Serdecznie przepraszam za to, co się stało. Bardzo mi przykro z tego powodu" - zwrócił się do byłej minister Piotr K. Prokurator chciał jednak wyższej kary: jednego roku i czterech miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz dwóch tysięcy złotych grzywny. Piotr K. wraz z obrońcą przystał na taką karę. Nie zgodził się tylko na zakaz kierowania pojazdami mechanicznymi, którego także domagał się prokurator. Tłumaczył, że prawo jazdy jest mu niezbędne do wykonywania pracy, bo pracuje jako malarz konserwator.

W kwietniu Piotr K. jadąc oplem corsą wymusił pierwszeństwo na skrzyżowaniu ulic, na granicy dzielnic Gdańska Zaspy i Brzeźna. Jadąca prawidłowo mercedesem kobieta, aby uniknąć zderzenia z autem oskarżonego zaczęła gwałtownie hamować, straciła panowanie nad kierownicą, zjechała na drugi pas ruchu, a na końcu uderzyła w jadącą na rowerze Annę Fotygę.