Środowiska homoseksualne sobotni marsz zapowiadały od dawna. Został zaplanowany w ramach odbywającego się od czwartku we Wrocławiu VII Festiwalu Przeciwko Wykluczeniom Lesbijki, Geje i Przyjaciele. Marsz miał być m.in. wyrazem poparcia dla inicjatywy uchwalenia ustawy o związkach partnerskich

Reklama

Jak powiedziała Alena Szumczyk z Kampanii Przeciw Homofobii, organizatorzy marszu spodziewali się, że konfrontacja z przeciwnikami manifestacji będzie nieunikniona i bardzo się jej obawiali.

"Ktoś jednak musi walczyć o nasze prawa. Ustawa o związkach partnerskich jest konieczna, bo obecnie jeśli np. zachoruje moja partnerka, to ja nie mogę się dowiedzieć o jej stan zdrowia, jeśli mi się coś stanie, to ona z kolei nie może po mnie dziedziczyć" - mówiła Szumczyk.

Podczas marszu ulicami miasta uczestnicy manifestacji otoczeni byli szczelnym kordonem policji. Dodatkowi funkcjonariusze stworzyli kolejny szpaler ochronny, gdy marsz zbliżał się do wrocławskiego Rynku, na którym czekało już ok. 150. narodowców.

Środowiska te swoją kontrmanifestację zapowiedziały w piątek. W sobotę jej uczestnicy przynieśli ze sobą transparenty: "Dla kobiet kwiaty, dla lesbijek baty","Chłopak dziewczyna normalna rodzina". Na widok uczestników marszu homoseksualistów krzyczeli: "zboczeńcy" oraz "wolna Polska bez pedałów" i "dla nas ulice, dla was lecznice".

"Nie wolno być tolerancyjnym wobec dewiacji, ponieważ jest to fałszywe uświadomienie społeczeństwu, że coś, co jest nienormalne może być czymś naturalnym. Nie wkraczamy w sferę prywatności tych ludzi, ale jesteśmy przeciwni publicznemu manifestowaniu takich zachowań" - podkreślił Daniel Dyduk z NOP.

Manifestacja NOP, która zorganizowana została przed rozpoczęciem marszu homoseksualistów, okrążyła Rynek i stanęła pod pręgierzem, gdzie rozłożona została wielka flaga ze znakiem i napisem "Zakaz pedałowania". Następnie narodowcy czekali na przybycie Marszu Równości.

Reklama

Do starć z policją doszło w momencie, gdy uczestnicy Marszu próbowali wejść na wrocławski Rynek. Policja zepchnęła narodowców używając tarcz, pałek i gazu łzawiącego. Ostatecznie kolumna gejów i lesbijek weszła na Rynek, ale nie zdołała go okrążyć, tak jak było to wcześniej planowane. Po kilkudziesięciu minutach przemarsz został zakończony, a jego uczestnicy rozeszli się.

W trakcie starć zatrzymane zostały cztery osoby należące do środowisk NOP. Zastępca komendanta miejskiego policji we Wrocławiu Jacek Gałuszka powiedział, że postawione im zostaną najprawdopodobniej zarzuty zakłócenia manifestacji oraz czynnej napaści na policjanta. "Obecnie funkcjonariusze ciągle patrolują okolice Rynku, dlatego nie możemy także wykluczyć kolejnych zatrzymań" - dodał policjant.

"Z naszych informacji wynika, że obie manifestacje były legalne" - powiedział Kamil Rynkiewicz z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. W zabezpieczaniu przemarszów brało udział ok. 350 funkcjonariuszy.