Przez pierwsze lata MW nie miała aż tak złej sławy jak dziś. W 1995 o jej poparcie w wyborach prezydenckich zabiegała Hanna Gronkiewicz-Waltz. Mówiła nawet o tym publicznie. Wszechpolacy zaprzeczali: "Chciałbym wyrazić głębokie zdziwienie, że pani prezes Gronkiewicz ogłasza poparcie dla siebie z ramienia organizacji, która nic o tym nie wie” – pisał ówczesny prezes MW Damian Pukacki. W tym samym roku Młodzież współpracowała nawet z prowałęsowskim BBWR.

Reklama

Afery zaczęły wychodzić, gdy media zwróciły uwagę na rosnącą w siłę organizację. Początkowo wszechpolaków wyśmiewano, gdy np. postulowali usunięcie z Krakowa pomnika Boya-Żeleńskiego, albo gdy pikietowali kioski z pornografią. Problem zauważono, gdy pod transparentami Młodzieży zaczęło przybywać skinheadów i szalikowców. Od tej pory co kilka tygodni można było usłyszeć o awanturach z udziałem członków MW.

W maju 2002 Młodzież pikietowała Paradę Schumana w Warszawie. Jej uczestnicy usłyszeli pod swoim adresem takie wyzwiska jak: "Eurocwele" albo "Pedofile, pederaści to są euroentuzjaści”.

W następnym roku wszechpolacy obrzucili bryłkami lodu manifestację feministek z okazji Dnia Kobiet i zakłócili demonstrację homoseksualistów. Krzyczeli: "Obóz pracy dla lesbijek, eutanazja dla pedałów”. Awantury z gejami miały też miejsce w Gdańsku, a zwolennicy integracji z UE byli atakowani w Sopocie.

Reklama

W czerwcu 2003 media były pełne doniesień z Władysławowa, gdzie członkowie Młodzieży manifestowali przeciwko przybyciu statku aborcyjnego "Langenort". Statek i jego pasażerki obrzucono jajkami z farbą. Interweniowała Straż Graniczna.

Kolejny rok był jeszcze obfitszy w doniesienia o działaniach MW. Świadkami bijatyk członków Młodzieży z uczestnikami manifestacji feministycznych i gejowskich byli mieszkańcy Warszawy, Poznania i Krakowa. Wszechpolacy ochoczo rzucali kamieniami w swoich przeciwników, a często i w policję. Przyłączali się do nich skinheadzi z nazistowskimi symbolami i zwykli chuligani stadionowi.

Rok temu już niemal normą było, że wszechpolacy obrzucają kamieniami gejowskie i feministyczne pochody. Zasłynęli też atakiem śnieżkami w Lecha Wałęsę. Po tym incydencie Roman Giertych próbował zaprzeczać, że zrobili to jego koledzy: "Gdyby MW rzucała, to by trafiła" - w taki właśnie sposób argumentował założyciel organizacji. Ale prawdziwy skandal wywołało opublikowanie przez "Fakt" zdjęć działaczy MW witających się nazistowskim pozdrowieniem. Jednym z nich był obecny poseł LPR Bogusław Sobczak, który próbował wmówić dziennikarzom "Faktu", że to nie on był na zdjęciu. Jego kolega tłumaczył się oryginalniej: zapewniał, że zamawiał piwo podnosząc rękę w taki specyficzny sposób.

Reklama

Po tej aferze winowajcom nic się nie stało, ale opinia publiczna dowiedziała się, że to nie jedyny taki wybryk w MW. Były członek organizacji Bogusław Rogalski opowiadał, że pijaństwo i nazistowskie gesty były na obozach MW normą.

Młodzież Wszechpolska to Roman Giertych. On ją założył, ukształtował, rozbudowywał. Giertych też faktycznie nią kieruje, choć formalnie nie jest jej prezesem od 12 lat.

Wszystko zaczęło się w 1988 i 1989, gdy 16-letni Romek jeździł po Polsce i zakładał pierwsze komórki MW. Nazwa to świadome nawiązanie do istniejącej przed wojną i w jej czasie Młodzieży Wszechpolskiej. Do tamtej organizacji należało wielu wybitnych patriotów, w tym Wiesław Chrzanowski. Jednak były marszałek Sejmu wielokrotnie i stanowczo odcinał się od Młodzieży Giertycha, twierdząc, że to "nie jest już ta" MW, do której on należał.

Przez pierwsze lata o obecnych wszechpolakach niewiele było słychać. Działacze organizacji pojawiali się co jakiś czas na konwentyklach małych partyjek narodowych, łącząc się z nimi w koalicje, a potem je zrywając. Giertych koncentrował się na tworzeniu nowych struktur. Był dość skuteczny. Wystarczy zajrzeć do internetu, aby zobaczyć tam witryny struktur Młodzieży w nawet niewielkich miastach.
Roman Giertych ćwiczył wtedy też sztukę "wycinania" konkurentów. Co jakiś czas pozbywał się rówieśników, zastępując ich ludźmi młodszymi. Usuwał z Młodzieży Wszechpolskiej ludzi wybijających się na niezależność wobec niego. Zdarzało się, że oporni byli bici. Albo ich nazwiska, adresy i telefony nagle znajdowały się na portalach gejowskich. Ta polityka sprawiła, że Giertych "wyhodował" sobie ekipę ludzi wpatrzonych w niego, dość sprawnych, ale jednocześnie nie chcących z nim konkurować.

Z tego powodu historia Młodzieży Wszechpolskiej to też ciąg kolejnych awantur z rozłamowcami. Trzy lata temu na przykład odeszło z niej kilkuset działaczy z Podlasia."W MW rządzi teraz lizusostwo i karierowiczostwo" - takie pretensje wobec Giertycha mieli tamtejsi działacze. Tę historię warto odnotować, bo liderem rozłamowców był niejaki Adam Czeczetkiewicz. To on w ostatnich wyborach samorządowych wystawił słynnego już Krzysztofa Kononowicza.

W zeszłym roku z Giertychem zerwał działacz Młodzieży Wszechpolskiej, teraz eurodeputowany Bogdan Rogalski: "Kończę swoją przygodę w partii familijno-prywatnej, w której promuje się pretorianów z MW" - mówił Rogalski rzucając legitymacją LPR. Z powodu dominacji Młodzieży z LPR odeszli m.in. Zygmunt Wrzodak i, kilka miesięcy temu, senator Adam Bielan. Pokłóceni zaczęli mówić o wszechpolakach "Giertych-Jugend".

Mimo to Młodzież Wszechpolska jest realną siłą. Jej założyciel Roman Giertych jest wicepremierem i szefem resortu oświaty, 28-letni Rafał Wiechecki kieruje ministerstwem gospodarki morskiej. Dwóch równie młodych wszechpolaków zostało wiceministrami: Piotr Ślusarczyk w ministerstwie budownictwa, Radosław Parda w resorcie sportu. Dodatkowo Daniel Pawłowiec jest ministrem w Kancelarii Premiera. W sumie 13 wszechpolaków jest posłami. Wielu innych pracuje w radach nadzorczych i zarządach mediów publicznych, albo na niższych stanowiskach w urzędach centralnych. Nieraz słyszeli od Romana Giertycha, że czeka ich wielka przyszłość.