Wałęsa w "Faktach po Faktach" w TVN24 powiedział, że liczył na lepszy wynik Donalda Tuska w wyborach na szefa PO. Według nieoficjalnych informacji Tusk uzyskał ok. 70 proc, Gowin 20 proc., a 10 proc. głosów było nieważnych.
Myślałem, że dostanie 90 proc., bo jego argumentacja była słuszniejsza - stwierdził Lech Wałęsa.
Zdaniem byłego prezydenta, jeśli wyniki się potwierdzą, to Gowin jest wygranym tych wyborów, ale według niego w Platformie potrzeba jedności, by wygrywać kolejne wybory. Dlatego los Gowina w PO jest przesądzony.
Nie mają wyboru, bo on się nie pokaja, bo on się nie przyzna, że to nie było do końca fair. Będzie musiał zostać wyrzucony- ocenił Wałęsa.
Według byłego prezydenta Gowin po tym, jak zostanie wyrzucony z PO niczego nowego nie zbuduje. Wałęsa uważa, że w Polsce potrzeba większego partyjnego dookreślenia i wyrazistości. W tym kontekście nawet nazwy dwóch czołowych partii nie pasują do komputerowych czasów.
Nie jakieś Platformy, nie jakieś PiS-y. Co to za nazwy? - zastanawiał się Wałęsa.
Jego zdaniem PO nie przegra w wyborach parlamentarnych z PiS, ale nawet gdyby tak się stało to partia Jarosława Kaczyńskiego nie będzie miała z kim czegoś utworzyć.
Dodatkowo zraził sobie i Wschód i Zachód. W tych warunkach PiS nie jest w stanie nic osiągnąć dla Polski - ocenił Wałęsa.
Były prezydent odniósł się także do referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Wałęsa uważa, że zorganizowanie głosowania pochłonie zupełnie niepotrzebnie duże pieniądze, które można by przeznaczyć gdzie indziej.
Ja bym poszedł i zagłosował za Waltzową. Jest aktywna, stara się. Też miałem z nią problemy, ale ja widzę jak ta Warszawa się buduje. Żadne inne miasto nie jest tak pięknie budowane - stwierdził Wałęsa.
Na koniec rozmowy w TVN24 były prezydent nieoczekiwanie zanucił: Prawdy, prawdy jak chleba, tak bardzo nam potrzeba...