Podkreśla przy tym, że tataktyka, per saldo, przyniosła mniej poszkodowanych niż poprzednie manifestacje, gdzie reagowano twardo.

- Nie ma idealnego rozwiązania. Byłem przez wiele lat uczestnikiem manifestacji i wiem, że jeśli jakaś grupa umawia się na agresję to wynikają z tego szkody i straty. Niezależnie od tego iloma policjantami otoczylibyśmy ambasadę Rosji polskie race i tak wylądowałyby na jej terenie - dodaje.

Reklama

Po burdach w Warszawie funkcjonariusze zatrzymali 74 osoby. Przedstawiono - jak do tej pory - 33 zarzuty karne; 22 osoby zostały zwolnione po przesłuchaniu. Siedem osób dobrowolnie poddało się karze.

Jednocześnie premier przyznał, że - jego zdaniem - incydent przed polską ambasadą w Moskwie wyglądał na zaaranżowany.