Podczas wystąpienia przed holenderskimi parlamentarzystami Bouman mówił, że w kwestii śledztwa jest wiele znaków zapytania. Nie wiadomo nawet, ilu ciał dotąd nie poddano jeszcze oględzinom. Dodał, że to, co śledczy zastali na Ukrainie, jest trudne do opisania.

Reklama

Z powodu ciężkich walk w rejonie, gdzie leży wrak maszyny, zespołowi śledczych nie udało się dziś dotrzeć do miejsca katastrofy. Grupę stanowią nieuzbrojeni eksperci z Holandii i Australii.

Prorosyjscy separatyści wczoraj informowali, że pociąg z rzeczami należącymi do pasażerów został przekazany stronie holenderskiej. Jednak rzecznik resortu sprawiedliwości Lodewijk Hekking poinformował, że do Holendrów trafiła tylko "garść" rzeczy osobistych - w tym kilka paszportów i drobnych przedmiotów.

Boeing 777 należący do Malaysia Airlines, lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur, rozbił się we wschodniej Ukrainie 17 lipca. Katastrofa była efektem trafienia samolotu przez rakietę typu ziemia - powietrze. Wiele wskazuje na to, że rakiety została wystrzelona przez prorosyjskich separatystów z dostarczonej im przez Rosjan przenośnej wyrzutni typu Buk. Wśród 298 ofiar katastrofy było 193 Holendrów.

CZYTAJ WIĘCEJ:Rosjanie strzelają do Ukraińców.USA pokazują dowody >>>

ZOBACZ TAKŻE:Putin będzie musiał zmięknąć? Niemiecki wywiad o rozłamie w otoczeniu prezydenta >>>