- W związku z tym przez około dwa tygodnie dostęp do miejsca katastrofy będzie zamknięty – powiedział PAP w rozmowie telefonicznej Syriewicz.
Syriewicz, dyrektor firmy Wiek, od ubiegłego roku jest właścicielem działki sąsiadującej z lotniskiem Siewiernyj w Smoleńsku, która wcześniej należała do Smoleńskich Zakładów Lotniczych.
Działka obejmuje fragment terytorium, na którym znalazły się po katastrofie szczątki ofiar i samolotu; na jej terenie znajduje się kamień upamiętniający tragedię i prowadząca do miejsca katastrofy betonowa droga.
Brzoza, w którą - według ustaleń rosyjskiego MAK i polskiej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP) - podczas upadku samolotu uderzył fragment skrzydła, znajduje się kilkanaście metrów dalej, już poza działką Syriewicza, na terenie należącym do rosyjskiego ministerstwa obrony. Betonowa droga na działce Wieku jest jedynym dojściem do miejsca katastrofy.
Syriewicz kupił działkę w ubiegłym roku i rozpoczął tam budowę gazociągu, który praktycznie na całej długości ma przebiegać wzdłuż ulicy Kutuzowa. Docelowo, jak twierdził przedsiębiorca w lokalnych mediach, chce zbudować niedużą elektrownię i zarabiać na dostarczaniu energii.
Po zmianie właściciela dookoła działki postawiono płot, a na betonowej drodze ustawiono szlaban z informacją, że dostęp do miejsca katastrofy jest czasowo ograniczony. Podano na niej również numer telefonu, pod który należało zadzwonić, by otwarto bramę.
Obecnie brama jest otwarta, a napis na niej głosi, że miejsce katastrofy jest dostępne. Jak powiedział Syriewicz, ma się to jednak wkrótce znowu zmienić. Mniej więcej od 20 kwietnia na około dwa tygodnie działka zostanie zamknięta. - Ze względów bezpieczeństwa, bo będą tam pracować maszyny budowlane - wyjaśnia.
W ramach prac dobudowany zostanie kolejny fragment gazociągu przebiegający przez działkę wzdłuż jej granicy równolegle do ulicy Kutuzowa. Trasa ta nie będzie przebiegać w bezpośrednim sąsiedztwie upamiętnień, a ok. 300 m od nich, będzie jednak wymagać rozebrania fragmentu betonowej drogi.
Problemy z dotarciem na miejsce katastrofy mogą się pojawić także później. - To zależy od tego, jaka decyzja zapadnie w sprawie przyszłego wykorzystania działki – mówi dyrektor Wieku.
Syriewicz twierdzi, że "zwracał się do strony polskiej" za pośrednictwem urzędującej w Smoleńsku konsul Joanny Strzelczyk z propozycją rozmów, w tym na temat ewentualnego wspólnego zagospodarowania działki, ale "nie otrzymał żadnej odpowiedzi".
Konsul Strzelczyk potwierdza, że otrzymywała korespondencję – konkretnie dwa pisma - od Syriewicza i zgodnie z procedurami przekazała je do centrali MSZ w Warszawie.