33-letniemu Mariuszowi B śledczy zarzucają uduszenie męża i córki swojej kochanki, jej partnera z kursu tańca, a także księdza, który przed laty miał oskarżonego molestować seksualnie. Miał mu pomagać kuzyn Krzysztof R. i choć obaj do winy się nie przyznają, śledczy nie mają wątpliwości, że to oni stoją za tajemniczymi zbrodniami.
Na winę wskazują m.in: bilingi rozmów telefonicznych, badanie na wykrywaczu kłamstw, badanie zapachowe i opinia biegłych psychologów - przekonuje prokurator Katarzyna Calów- Jaszewska. W ocenie prokuratora, pomimo tego, że nie ujawniono ciał czterech ofiar, istnieje nierozerwalny łańcuch poszlak, które wskazują na winę B.
Sprawy karne, w których nie ma pewności, czy doszło do zabójstwa, bo nie ma ciała ofiary, są jednak niezwykle trudne. W przypadku zabójstwa ciało stanowi pewien zbiór śladów, które są istotne w procesie dlatego adwokat mecenas Marek Małecki przyznaje, że przed sądem nie łatwe zadanie. Musi mieć absolutną pewność co do dowodów zgromadzonych w sprawie - podkreślił adwokat.
Jestem pełen podziwu dla prokuratury, że się zdecydowała na taki proces ale z drugiej strony uważam, że w tak strasznej sprawie gdzie zniknęło kilka osób chyba obowiązkiem prokuratury jest to by podjąć próbę obrony takiego aktu oskarżenia - podkreślił w rozmowie z IAR mecenas Małecki.
Obrońca oskarżonych mecenas Jan Woźniak nie ma jednak wątpliwości, że jego klienci są niewinni. Przekonywał, że Mariusz B nie miał motywu by zabić, dlatego wniósł o uniewinnienie.
Oskarżyciel przypomniał jednak, że biegli psychologowie i seksuolog stwierdzili u B. osobowość psychopatyczną, tendencję do kłamania, niskie poczucie winy i skłonność do narzucania innym swej woli.
B. oskarżono też o to, że wspólnie ze swym kuzynem Krzysztofem R. usiłował wyłudzić 50 tysięcy o rodziny jednej z ofiar i posługiwał się kartami kredytowymi zamordowanych. R. miał też zacierać ślady zbrodni. Oskarżyciel chce dla niego kary 8 lat więzienia, obrońca tak jak w przypadku B wniósł o uniewinnienie.