Abp Życiński przewodniczył mszy św. z okazji lubelskich obchodów 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Jego zdaniem w obecnym czasie "stało się już czymś oczywistym" głoszenie prawdy o oficerach rozstrzelanych w Katyniu, natomiast "wyzwaniem dla wszystkich" jest przeżycie w duchu wiary dramatu śmierci osób, które chciały tamtym rozstrzelanym złożyć hołd.

"Czymś ważnym jest, abyśmy potrafili tę rozłąkę przeżywać w duchu chrześcijańskiej kultury, byśmy nie dali się uwikłać w spory o to, co akurat nie jest najbardziej istotne, byśmy nie usiłowali włączać partyjnych czy politycznych interesów wówczas, kiedy podstawowym doświadczeniem dla nas jest groza śmierci, poczucie godności człowieka, wspomnienie o tych, którzy przez tyle lat dawali wyraz swojej pamięci o Katyniu i odeszli niejako na posterunku" - powiedział arcybiskup.

"Nie wolno nam teraz rozmieniać się na drobne i występować w roli detektywów, którzy będą na własną rękę określać, co było przyczyną tragedii. Nie wolno koncentrować uwagi na sprawach, które w porównaniu z majestatem i grozą śmierci są bardzo mało istotne, jeśli trzeba naszą myśl kierować w stronę tych, których bezpośrednio ta śmierć uderzyła" - dodał.

Metropolita lubelski zaapelował, aby modlić się za rodziny ofiar katastrofy, zwłaszcza za ich dzieci, dla których ta sytuacja jest szczególnie trudna i niezrozumiała. "To jest ich dramat i nas jednoczy poczucie dramatu śmierci, solidarności z cierpiącymi, a nie przekrzykiwania ideologów, którzy w każdej sytuacji szukają, jakie korzyści mogą wyprowadzić z danego dramatu" - powiedział.

Abp Życiński uważa też, że nie wolno dramatycznych przeżyć związanych z katastrofą pod Smoleńskiem "sprowadzić do niechęci wobec Rosjan" lub "sporządzania prywatnych list podejrzanych" tej tragedii. Jak podkreślił, takie wskazywanie winnych byłoby niemoralne, bo może ranić bliskich ofiar "i Bogu ducha winnych ludzi stawiać w sytuacji oskarżenia".

"Nikt nie jest tak wybitnym specjalistą, by mógł jednoznacznie na własną rękę decydować, jakie były proporcje między kiepską jakością lotniska, mgłą, warunkami atmosferycznymi i innymi czynnikami" - dodał abp Życiński.

Metropolita wzywał do pojednania z Rosjanami. Jak zaznaczył, ukrywanie prawdy o zbrodni katyńskiej miało miejsce nie tylko w Rosji, ale także w komunistycznej Polsce i do końca upadku PRL - mimo że pewne fakty były oczywiste - nie wydano żadnego oficjalnego dokumentu sugerującego, że to NKWD rozstrzelało polskich oficerów.

"Nie usiłujmy obwiniać tylko Rosjan. Czymś ważnym jest, byśmy patrząc na doświadczenie solidarności w przeżywaniu tego dramatu umieli wyciągnąć dłoń do tych braci Rosjan, którzy współczują, przesyłają kondolencje, uczestniczą w nabożeństwach w swoich cerkwiach, mówią zupełnie innym językiem niż mówiono 20, 30 lat temu. To jest ta nowa jakość, którą trzeba dostrzec" - powiedział.

Jak zaznaczył, zobowiązuje do tego nauczanie Jana Pawła II o dopełnianiu się w chrześcijaństwie tradycji Wschodu i Zachodu, wyrażonym w metaforze o dwóch płucach Europy, a także postać ks. Jerzego Popiełuszki, który wzywał, aby zło dobrem zwyciężać.

Metropolita powiedział, że pojednanie z Rosjanami to zadanie trudne, ambitne, ale możliwe do wykonania. "Wyrazy solidarności, okazanej zarówno przez stronę polską jak i rosyjską w ostatnie dni, niech stanowią glebę, na której dokona się pojednanie i połączenie. Krew naszych rodaków, która wsiąkła w ziemię rosyjską tam, gdzie przedtem wsiąkała krew bohaterów rozstrzelanych za miłość do ojczyzny - niech z tej gleby wyrosną dojrzałe kłosy rodzące chleb pojednania" - powiedział abp Życiński.

Po mszy świętej wszyscy zebrani udali się pod Pomnik Ofiar Katynia na uroczystość zgodnie z ceremoniałem wojskowym. Odbył się apel poległych; żołnierze oddali salwę honorową. Pod pomnikiem złożono wieńce i kwiaty, zapalono znicze. W obchodach uczestniczyli przedstawiciele Stowarzyszenia Rodzin Katyńskich, władz wojewódzkich i lokalnych, kombatanci, młodzież.



















Reklama