O godzinie 8.25 polskiego czasu w stenogramie zapisów czarnych skrzynek tupolewa znalazła się wymiana zdań między załogą tupolewa i JAKA-40.

"No witamy ciebie serdecznie. Wiesz co ogólnie rzecz biorąc, to p..a tutaj jest. Widać jakieś 400 metrów około i na nasz gust podstawy są poniżej 50 metrów, grubo" - ostrzegał jeden z pilotów JAKA.

Reklama

Drugi pilot tupolewa zapytał załogę JAKA, czy już wylądowała. "No, nam się udało tak w ostatniej chwili wylądować. No, natomiast powiem szczerze, że możecie spróbować, jak najbardziej. Dwa APM-y są, bramkę zrobili, tak że możecie spróbować, ale... Jeżeli wam się nie uda za drugim razem, to proponuję wam lecieć na przykład do Moskwy, albo gdzieś" - mówił członek załogi JAKA do pilotów tupolewa.

Ponownie załoga Tu-154 nawiązała kontakt z JAKIEM o 8.27. Drugi pilot prezydenckiego samolotu pytał: "Jak grube są chmury". Usłyszał w odpowiedzi, że około 400-500 metrów. "Z tego co pamiętam na 500 metrach jeszcze byliśmy nad chmurami" - odpowiedział członek załogi JAKA. Dodał, "APM-y są oddalone od progu pasa jakieś 200 metrów".

Reklama

Dowódca Tu-154 poprosił drugiego pilota o to, by zapytać kolegów z JAKA, czy "Rosjanie już przylecieli". "Ił dwa razy odchodził i chyba gdzieś odlecieli" - padła odpowiedź.

Prezydencki tupolew rozbił się o godzinie 8.41. Zginęli wszyscy, którzy byli na pokładzie, czyli 96 osób.