Zdjęcia lotnicze, które mamy w Polsce, zostały wykonane w latach 40. i 50. Pokazują szereg miejsc nas interesujących, ale mamy bardzo wiele luk. Nie wszystkie miejsca, które typujemy jako związane z represjami, są udokumentowane na fotografiach lotniczych. Mamy wiec nowe, nieznane jeszcze źródło - mówi na łamach gazety prof. Krzysztof Szwagrzyk, wiceprezes IPN, który zainicjował w Instytucie program poszukiwań miejsc tajnych pochówków ofiar totalitarnego reżimu.
Zdjęcia samolotu U-2 wykonane w latach 50. i 60. obecnie przechowują Archiwa Narodowe USA - informuje "Nasz Dziennik". Dodaje, że są w większości odtajnione i może z nich korzystać np. IPN. Eksperci Instytutu rozwinęli technikę poszukiwań w oparciu o fotografie lotnicze. Obszary, gdzie ziemia była przekopywana, różnią się na zdjęciach z wysokości od otoczenia, co pozwala wytypować miejsca podejrzane o ukrycie czegoś - dodaje.
Gazeta pisze, że zasoby amerykańskie są prawdopodobnie zacznie większe niż polskie. Fotografowano głównie obiekty wojskowe, ale w praktyce aparaty na pokładach U-2 zrobiły zdjęcia większości głównych miast Polski. Każde zdjęcie to ogromny obszar 60 na 120 km. Mimo dużej wysokości, na jakiej leciały samoloty fotografie są bardzo dokładne - dodaje.
W grę - jak czytamy w "Naszym Dzienniku" - wchodzą "także interesujące fragmenty Białorusi i Ukrainy". Poszukiwane są wciąż nieznane miejsca pochówków ofiar zbrodni katyńskiej (Kuropaty nad Mińskiem, różne miejsca na Ukrainie), nie ma też wciąż śladu ciał ofiar obławy augustowskiej - podaje.