Sprawa była poważna, bo chodziło o żołnierza Legionów Piłsudskiego, walczącego ponoć nawet w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku. Choć właściwie lepiej byłoby napisać: żołnierkę, ponieważ jak się okazało, główny bohater tej sprawy - Józef Woronicz - był w rzeczywistości Janiną Bomblewiczówną.

Reklama

Jak doszło do skandalu przed ołtarzem? Incydent przypomina serwis telewizji Biełsat, powołując się na prasowe doniesienia sprzed 85 lat.

Wykorzystując odzież męską i przedstawiając się jako Józef Woronicz, kobieta zawiera znajomość z Jadwigą Swałkowską, wkrótce oświadcza się swej wybrance - pisał "Głos Prawdy Ziemi Grodzieńskiej". - 27 lipca 1927 roku w wileńskim kościele pw. Św. Jana zawarto sakrament małżeństwa - donosili dziennikarze.

Mechanizm działania oszustki był prosty. Zawierała małżeństwo, a potem metodą szantażu żądała pieniędzy za jego unieważnienie. Nietrudno się domyślić, jakim skandalem byłoby ujawnienie faktu zawarcia ślubu między dwoma kobietami. Więc zarobek okazywał się łatwy, a ofiary same zapewniały dyskrecję.

Po zawarciu ślubu w Wilnie Janina Bomblewiczówna jako Józef Woronicz pojechała do Grodna, gdzie uwiodła kolejną kobietę i doprowadziła przed ołtarz.

Polska kobieta, udając mężczyznę, próbowała ożenić się z inną kobietą dla pieniędzy - pisał w 1928 roku „New York Times”. - Ślub w Grodnie (północna Polska) jednak przerwano. Ksiądz już zamierzał przystąpić do udzielania sakramentu, kiedy niespodziewanie w kościele pojawiła się kobieta, która oświadczyła, że pan młody nie jest mężczyzną, lecz kobietą, która zmieniła swój wygląd podczas wojny polsko-bolszewckiej, służąc w wojsku - donosił amerykański dziennik.

Janinę vel Józefa zatrzymano i oddano policji. Dalszy los oszustki jest nieznany.