Dostaje pan propozycję by zostać szefem "Wiadomości". Pana pierwsza myśl?

Fantastyczne wyzwanie. Uwielbiam programy informacyjne, to jest praca, która nigdy się nie kończy. Wieczorem gdy kończy się serwis, my już planujemy następny program. Część rzeczy mamy już w głowie, wielu reporterów już jest w terenie na zdjęciach. To praca, która wymaga ciągłego skupienia, więc gdybym miał jakiekolwiek wątpliwości czy przyjąć tę propozycję to bym po prostu odmówił. Uważam że mam wspaniały zespół i przed nami jest ogromne wyzwanie. Czeka nas fascynujący rok, rok wielkich wydarzeń. Były wybory w Rosji, przed nami wybory we Francji, będzie Euro, potem Londyn, wybory w Stanach Zjednoczonych. Oczywiście ważne są też sprawy, którymi żyje Polska, ludzie z małych i dużych miast.

Reklama

Jaki ma pan pomysł na "Wiadomości", czekają nas zmiany?

Każde wydanie jest tak dobre jak najsłabszy w nim materiał. Każde wydanie musi być perfekcyjne. Wiem, że nie zawsze się to uda, ale musimy się starać. Na pewno dwie rzeczy są dla mnie najważniejsze. Po pierwsze widz musi za każdym razem wiedzieć, dlaczego my ze średnio 50, 60 wydarzeń z danego dnia wybraliśmy taką a nie inną dziesiątkę. Musi wiedzieć też co z danego wydarzenia wynika dla niego. Druga rzecz wiąże się ze zmianami, które zaszły w obiegu informacji. Jeszcze kilka lat temu wszyscy czekali na serwis, na tę 19.30 by się czegoś dowiedzieć. Teraz dzięki internetowi ludzie mają dostęp do informacji przez cały dzień. Moim celem i ambicją jest więc to by widz, który przez cały dzień bombardowany był informacją w momencie gdy nas ogląda stwierdził – O to jest ciekawe, w ciekawy sposób to pokazali, o tym nie wiedziałem. Mamy obowiązek powiedzieć ludziom więcej i lepiej. Musimy mieć pomysł na każdy materiał, to nie mogą być tylko suche relacje.

Reklama
Aleksander Majdański / newspix.pl

Od wielkiej polityki pan nie ucieknie, ale ma pan też ambicje by być bliżej zwykłych ludzi?

Absolutnie tak, oczywiście. To jest moje marzenie, chciałbym też by "Wiadomości" stały się motorem dla wielu zwykłych ludzi, by propagowały pewne postawy, które są godne naśladowania. Mam wiele pomysłów, które mam nadzieję zrealizujemy jeszcze w tym roku.

Nie ma w panu strachu? Jeśli nie wyjdzie, upadek może być bolesny...

Mam pełną tego świadomość, ale staram się o tym nie myśleć, bo nie ma co zawracać sobie tym głowy. Każdego dnia chcę wykonać swą pracę jak najlepiej. Tak by każdego dnia widzowie byli zadowoleni z tego co zobaczyli o 19.30, a reporterzy mieli poczucie, że mają u nas szansę robić świetne materiały. Mam zespół, w którym są gwiazdy, ale tak naprawdę w każdym z reporterów jest potencjał na jeszcze większą gwiazdę. Bardzo bym chciał by oni mieli poczucie, że ja daję im absolutną szansę na realizację swoich świetnych pomysłów i wiedzieli, że będę ich w tym wspierał.

Do tej pory byliście kolegami z pracy. Teraz czasami będzie pan musiał tupnąć nogą, skrytykować.

Reklama

Mi nie zależy na niczym innym jak tylko na tym byśmy robili świetne program. Oczywiście, że będzie teraz trochę inaczej, aczkolwiek to jest o tyle wyjątkowa sytuacja, że ja ich wszystkich znam od lat. Znam doskonale operatorów, montażystów, producentów, kierowców, ja wiem jak się u nas panie sprzątaczki nazywają, jakie mają dzieci. My wszyscy pracujemy na jakość tego programu.

Nie będzie pan krzyczał?

Nie ma sensu nawet mówić, że jak coś będzie nie tak, to ja będę krzyczał, to nie o to chodzi. Opieramy się na czytelnych wymaganiach. Jak mówię, że zależy mi na tym aby każdy materiał był dobry jak to tylko możliwe, to ja mówię serio. Poza tym nie będę krzyczał bo krzyk jest objawem strachu i słabości osoby, która krzyczy. Jeżeli będę widział, że materiał można było zrobić lepiej, to będę mówił o konkretnych rzeczach.

Dziennikarstwo to nie tylko pana praca, ale i pasja. Mówi się, że sporo pan pracuje, a co teraz z życiem osobistym?

Odbyłem na ten temat rozmowę z żoną i ona miała pełne zrozumienie i świadomość tego, że będzie mnie teraz w domu jeszcze mniej. Teraz pracuję jeszcze więcej, więc czasu na inne rzeczy, np. na wyjazd na Mazury jest teraz zdecydowanie mniej. Żona wie jak duże przede mną wyzwanie, jak duży projekt to jest. Ale teraz naprawdę każdą wolną chwilę jaką mam poświęcam rodzinie, nie ma już innych rzeczy. Jakiś czas temu myślałem o kursie spadochronowym, teraz czarno to widzę. Listę planów na ten rok związaną z moimi pasjami mocno uszczupliłem.

Czego mogę panu życzyć na tej nowej zawodowej drodze...?

Żeby widzowie codziennie o dwudziestej myśleli – To był świetny program.

Damian Burzykowski / newspix.pl

>>>Czytaj także: Dowbor i Koroniewska: Tak żyją po rozstaniu. ZOBACZ