Jak pisze korespondent "Frankfurter Allgemeine Zeitung" to, co teraz dzieje się wokół Lecha Wałęsy przypomina teatrzyk lalkowy emitowany jeszcze w latach 90. przez TVP. Byłego prezydenta przedstawiono wówczas jako lwa.
Wybór był trafny (…), bo gdy Wałęsa ryczał, trzęsły się ściany, tyle że nie wiadomo było, co chciał powiedzieć - przekonuje.
Ale w artykule pod tytułem "Wolność tych innych” podkreśla, że ściany zatrzęsły się przede wszystkim w ostatnich dniach, kiedy Lech Wałęsa z charakterystycznym proletariackim grubiaństwem, które wraz z wiekiem przyjęło postać artystycznego absurdu, odważył się wypowiedzieć na chyba najbardziej ostatnio drażliwy temat moralności seksualnej.
Zdaniem byłego prezydenta w polskim Sejmie homoseksualiści powinni siedzieć w ostatniej ławie sali plenarnej, a nie gdzieś na przodzie. A nawet jeszcze za murem - podkreślał.
Korespondent przypomina przy tym, że wypowiedź Lecha Wałęsy poróżniła nawet jego własną rodzinę. Syn Jarosław będący europosłem (PO) określił opinie swego ojca jako szkodliwe i podkreślił, że nie odzwierciedlają one oficjalnego stanowiska rodziny, pisze między innymi.
Wskazuje także, że w kraju, gdzie 94 proc. Polaków uważa się za wierzących, kościelne władze przyrównują sztuczne zapłodnienie m.in. do zbrodni nazistowskich i komunistycznych.