W wyniku zamknięcia ERT w nocy z wtorku na środę pracę straciło ponad 2 i pół tysiąca osób. Nie kryli oni swojego oburzenia. Padały oskarżenia o pogwałcenie zasad demorkacji. Władze w Atenach tłumaczą, że czasowe zamknięcie stacji jest koniecznym elementem oszczędności, jakie kraj musi podejmować w walce z kryzysem. Takie argumenty nie przekonują jednak Europejskiej Unii Nadawców.

Reklama

Od rządu greckiego i władz unijnych żądamy natychmiastowego cofnięcia tej decyzji - powiedział prezes EBU Jean-Paul Philippot.



Według planów premiera Samarasa media publiczne w Grecji miałyby wkrótce wznowić nadawanie, ale z uszczuploną liczbą dziennikarzy. Do końca roku z powodu kryzysu w całym kraju pracę może stracić nawet 15 tysięcy osób zatrudnionych w sektorze publicznym.