W dziennikarstwie też zmagamy się z przemysłem pogardy, ale nie na taką skalę - mówi w rozmowie z braćmi Michałem i Jackiem Karnowskimi Lichocka porównując pozycję dziennikarza i polityka w Polsce. Publicystka twierdzi, że w atakach na nią po tym, jak ogłosiła swój start w wyborach, chodziło tak naprawdę o uderzenie w Jarosława Kaczyńskiego.
Lichocka przekonuje też, że dziennikarze będą teraz potrzebni w Sejmie, jak nigdy. Wyliczała sprawy, którymi chce się zająć - m.in. prawem prasowym i rewolucją w funkcjonowaniu mediów publicznych, polegającą na likwidacji spółek opartych na prawie handlowym i stworzeniu instytucji wyższej użyteczności publicznej, jak Muzeum Narodowe, finansowanej z budżetu.
Lichocka przyznaje, że nie zamierza rezygnować w pisania, a Marcin Wolski dopingowa ją, mówiąc: Winston Churchill do końca swoich dni był świetnym publicystą.
- Powrót do życia z pisania i robienia filmów byłby trudny, ale zakładam, ze możliwy - mówi publicystka.
Lichocka wychwala też Jarosława Kaczyńskiego, z którym - jak twierdzi - zgadza się od czasów Porozumienia Centrum i na te partię głosowali jej rodzice.