Prokurator Katarzyna Żołna uznała, że śledztwo przeciw Piotrowi Wacowskiemu trzeba umorzyć, brak bowiem "znamion czynu zabronionego" - czytamy na tvn24.pl. W decyzji prokuratury czytamy, że to Mateusz S. był "pomysłodawcą i organizatorem" tzw. "urodzin Hitlera" i to on zaprosił dziennikarzy "Superwizjera" na imprezę do lasu.
Prokurator uznała, że zeznania Adama B., który zarzucał Wacowskiemu, że ten namawiał go do atakowania uchodźców. "Wyjaśnienia i zeznania Adama B. nie były konsekwentne, świadek powoływał się również na upojenie alkoholowe w trakcie imprezy, w związku z tym wszelkie wątpliwości należało rozstrzygnąć na korzyść Piotra Wacowskiego. Brak jest dowodów, które pozwoliłyby stwierdzić, że Piotr Wacowski nawoływał do nienawiści na tle różnic narodowościowych" - czytamy w aktach.
Śledcza stwierdziła też, że oskarżenia o nazistowskie gesty są bezzasadne. "Tym bardziej zrozumiała wydaje się być postawa Piotra Wacowskiego, który starał się uwiarygodnić w oczach pozostałych uczestników oficjalnej części imprezy. Nie powinno dziwić, że Piotr Wacowski starał się zachowywać tak, jak pozostali mężczyźni w tej grupie. Gdyby bowiem zachowywał się biernie, mogłoby to wzbudzić ich podejrzenie, a w konsekwencji zniweczyć możliwość realizacji reportażu" - wynika z dokumentów.
Piotr Wacowski wraz z Bertoldem Kittelem i Anna Sobolewską jest współautorem reportażu "Superwizjera" TVN "Polscy neonaziści". Reportaż wyemitowany został 20 stycznia 2018 r. na antenie TVN24. Materiał pokazywał m.in. obchody 128. rocznicy urodzin Adolfa Hitlera zorganizowane w lesie pod Wodzisławiem Śląskim przez polskich ekstremistów. Materiał pokazywał m.in. rozwieszone na drzewach czerwone flagi ze swastykami i "ołtarzyk" ku czci Hitlera z jego czarno-białą podobizną oraz wielką drewnianą swastyką nasączoną podpałką do grilla, którą podpalono. Widać było też uczestników spotkania przebranych w mundury Wehrmachtu, wznoszenie toastów "za Adolfa Hitlera i naszą ojczyznę, ukochaną Polskę" oraz częstowanie tortem w kolorach flagi Trzeciej Rzeszy.
Po publikacji materiału prokurator generalny Zbigniew Ziobro polecił prokuratorowi regionalnemu w Katowicach wszczęcie śledztwa tej sprawie. Wszczęła je Prokuratura Okręgowa w Gliwicach.
TVN w oświadczeniu podkreśliło, że "autorzy reportażu postępowali zgodnie ze wszystkimi standardami dziennikarstwa śledczego". Ponadto telewizja poinformowała, że w piątek został złożony pozew "przeciwko tym, którzy insynuowali w ostatnim czasie, że materiał był inscenizowany". Na początku listopada portal wPolityce.pl napisał o kulisach śledztwa nt. materiału "Superwizjera". Z zeznań organizatora "urodzin" Mateusza S., do których dotarł portal, wynika, że cała impreza została zamówiona przez tajemniczych mężczyzn i była maskaradą, za którą zapłacono jej organizatorowi 20 tys. zł. Zleceniodawcy mieli mieć jednak jeden warunek, by na urodziny zaprosić Annę Sokołowską – według portalu to w rzeczywistości dziennikarka "Superwizjera" i współautorka reportażu Anna Sobolewska. Podobny materiał opublikował też tygodnik "Sieci".
ABW nie skomentowało działań wobec operatora TVN Piotra Wacowskiego. 8 listopada rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn powiedział PAP, że wstępna weryfikacja uprawdopodobniła wersję o przekazaniu pieniędzy podejrzanemu organizatorowi spotkania ku czci Hitlera, Mateuszowi S. ABW zatrzymała mężczyznę po emisji reportażu "Superwizjera"
"S. miał otrzymać pieniądze za zorganizowanie spotkania oraz udzielenie zgody na udział w tej imprezie konkretnej osobie, wskazanej z imienia i nazwiska. Z ustaleń śledztwa wynika, że wskazaną osobą była dziennikarka TVN" - powiedział wtedy Żaryn.
Wcześniej minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro potwierdził, że jednym z badanych wątków śledztwa ws. "urodzin Hitlera" jest sprokurowanie tego zdarzenia za pieniądze.