Jak podaje press.pl prezes Radia Gdańsk Adam Chmielecki na czwartkowym kolegium rozgłośni poinformował, że Mariusz Roman odchodzi z radia ze skutkiem natychmiastowym.
W rozmowie z "Presserwisem" Roman przyznał, że e-mail, jaki wyciekł na zewnątrz, nie jest dla niego "z całą pewnością powodem do chwały". W żaden sposób nie identyfikuję się z jego treścią. Nie odzwierciedla też on w żaden sposób moich poglądów w sprawie. Przeprosiłem współpracowników, których dotyczyła treść w nim zawarta - wyjaśnił Roman.
"Stawiam wniosek, aby obu Panu zwolnić, z uwagi na brak identyfikacji z Radiem Gdańsk i braku zaufania do kierownictwa Radio Gdańsk. Obaj, zostali ukształtowani mentalnie, w pracy zawodowej - wieloletniej, w Gazecie Morskiej, dodatkowo - Ojciec, red. J. Popka, pochodzi z rodziny wojskowej, gdzie Jego Ojciec, przez wiele lat, pełnił wysoką pozycję w Marynarce Wojennej, w czasach PRL, czyli zniewolenia naszej Ojczyzny, od okupanta sowieckiego. W nowej rzeczywistości, odzyskania przekazu informacji dla postronnych obywateli, nie rokują obiektywnego przekazu informacji. Dlatego, wnioskuję, jak, na wstępie. Aby zastąpić ich, godnymi zaufania publicznego [pisownia oryginalna - red.]" - napisał w mailu, wysłanym w środku nocy Mariusz Roman, który w styczniu został dyrektorem ds. programu i rozwoju rozgłośni - pisze portal "Wirtualne Media".
W innym mailu, wysłanym tego samego dnia, Roman zaatakował samych dziennikarzy. "Panowie, Gracie - nie realizujecie - w żaden sposób linii programowej Radio Gdańskiej, tej nowej, odkąd szefem i Prezesem został Adam Chmielecki. Panowie, w Radia Gdańsk, udajecie, że ją realizujecie (w radio Gdańsk) ... ale mentalnie pokutuje - gdzie przez wiele lat pracowaliście, i jakie macie, przez te lata, korzenie swojej pracy... Zarówno, Jarek, jak i Artur, zostali mentalnie ukształtowani, jako byli redaktorzy ‘Gazety Morskiej [pisownia oryginalna - red.] - napisał.
Gdy te maile trafiły do sieci, w Internecie wybuchła burza. Dyrektor programowy przeprosił więc obu dziennikarzy za "wycieczkę osobistą" oraz przyznał, że "boleje, że doszło do napisania tego maila". Napisał też w liście do prezesa Radia Gdańsk, że sam się ze swoim mailem nie zgadza, a przyczyną jego wysłania było "zmęczenie materiału". Dlatego oddaje się do jego dyspozycji. Powiedział też "Wirtualnym mediom", że "nie identyfikuje" się z jego treścią, a list "nie odzwierciedla jego poglądów w sprawie". "Każdemu może się zdarzyć gorszy dzień w życiu" - podsumował.