Wirusów może być na świecie nawet kilka milionów. Najczęściej mają szpiegować nasze dane, kraść numery kont, czy też po prostu utrudniać życie, skutecznie zwalniając lub unieruchamiając pracę komputera.
I tak za najbardziej "pracowity" program szpiegujący zeszłego roku eksperci uznali BarcPhish.HMTL. Czym się wyróżnia z tysięcy innych internetowych szpiegów? Otóż poza tym, że odsyła do podłożonych pod prawdziwe fałszywych stron - np. banków - "podbiera" dane osobowe i numer karty kredytowej, to potrafi jeszcze ukraść datę ważności karty oraz dane jej właściciela. A do tego znajdzie na użytek swojego twórcy kody dostępu do internetowego serwisu banków. To niemal złodziej doskonały!
Natomiast Popper to prawdziwy wirusowy zazdrośnik. Poniekąd jest sympatyczny, bo ściąga z internetu program antywirusowy, który usuwa z naszego komputera wszystkie inne wirusy. Wszystkie oprócz... siebie samego. Dlatego też został uznany za najbardziej "konkurencyjny" wirus zeszłego roku. Bo czyści z komputera całą konkurencję.
Za wirus z najciekawszymi opcjami szpiegowskimi eksperci uznali robaka WebMic.A. Jeśli mamy go w komputerze, a do tego posiadamy kamerkę czy mikrofon, to lepiej uważać na to, co się mówi i pokazuje. Bo WebMic.A. zapisuje obraz i dźwięk z tych urządzeń, po czym wysyła na serwery hakerów. A co z tym robią - lepiej nie myśleć. Mogą po prostu nasze "dzieła" wrzucić w sieć, a wtedy zobaczy je cały świat.
Natomiast za najbardziej "archaiczny" uznany został robak DarkFloppy.A. Jego raczej bać się nie ma co. Bo rozpowszechniać może się on tylko przez 3,5-calowe dyskietki. A tych już praktycznie nikt nie używa. Z tego zatem względu ten robal to żyjąca historia informatyki.