Takiej zimy dawno już nie było. Zamiast mroźnego powietrza znad Skandynawii, płyną do nas ciepłe prądy znad Afryki. Dlaczego? "Ostatnie lato było bardzo gorące, wody Oceanu Atlantyckiego się nagrzały i teraz mamy tego efekty” - tłumaczy dr Klejnowski z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
Za ten stan rzeczy odpowiada wyjątkowo gorące i suche lato. W całej Europie temperatury biły rekordy gorąca, Atlantyk zmagazynował tę energię i teraz powoli ją oddaje. W tej sytuacji może nas uratować jedynie szybki atak mroźnego powietrza znad Rosji. Tylko co tu począć, skoro nawet w Moskwie temperatura nie spada poniżej zera?
Dr Klejnowski radzi uzbroić się w cierpliwość. Ale od razu rozwiewa nadzieje na śnieg w styczniu. "Na 99 procent go nie będzie" - stwierdza kategorycznie w rozmowie z dziennikiem.pl. Czyli ferie zimowe, które właśnie rozpoczęły dzieci z kilku województw, pozostaną zimowymi tylko z nazwy.
Czy taka pogoda to dowód na ocieplenie klimatu? "Nie sądzę" - odpowiada synoptyk. "Przecież ubiegłej zimy mieliśmy ostrą zimę i to nie był wcale dowód na zlodowacenie" - tłumaczy. Zresztą, jak dodaje, podobne ciepłe zimy już mieliśmy. Całkiem niedawno, bo na przełomie roku 1989 i 1990.
"W lutym w Krakowie temperatury sięgały 19 stopni. W grudniu też" - wspomina dr Klejnowski. "Może ta zima jest specyficzna, bo ciepło mamy bez przerwy, od listopada. Ale poczekajmy. Tę zimę podsumujemy w marcu" - dodaje.