Problem jednak w tym, że skoro w nim przebywają, muszą przestrzegać jego praw. Jeśli tego nie czynią – państwo powinno ich zmusić.
Tymczasem polska policja i aparat ścigania do niedawna umiarkowanie interesowały się patologiami w wietnamskiej społeczności, jeśli tylko nie wychodziły poza nią. Ostatnie śledztwo jest iskierką nadziei na poprawę tej sytuacji. Nie każdy Wietnamczyk w Polsce to oszust czy gangster – przebywa u nas wszak sporo autentycznych uchodźców politycznych – cała społeczność funkcjonuje jednak na zasadach mafijnych i stało się tak za cichym przyzwoleniem polskich władz.
Sprawne państwo nie może tolerować na swoim terytorium enklaw, w których nie obowiązują jego zasady. Zbyt wiele przykładów dowodzi, że to pierwszy krok do rozkładu. Im wcześniej wkroczy w zakazane rewiry, tym łatwiej je zneutralizuje.