Sylwia Czubkowska: Polski rząd jest krytykowany za nazbyt spolegliwą politykę wobec reżimu Aleksandra Łukaszenki. Ale może to jedyna metoda, bo ostrzejsze kroki tylko zaogniłyby sytuację?
Agnieszka Romaszewska-Guzy*: I cóż mógłby wtedy Łukaszenko więcej zrobić? Bombę spuścić na Dom Polski? Co najgorsze może, to właśnie robi. I niestety, choć osobiście jestem zwolennikiem otwartej polityki i łagodnej dyplomacji, jest jasne, że w kontakcie z dyktatorem trzeba do niego mówić językiem, który rozumie. A języka polskiej dyplomacji nie zrozumiał. I nie ma się czemu dziwić. Przecież naciski na Związek Polaków na Białorusi nie zaczęły się kilka dni temu, tylko trwają od kilku miesięcy. Oni się skarżyli, słali pisma do Polski, do ambasady i nic. Zamiast wyraźnego potrząśnięcia pięścią przed Łukaszenką i pokazania mu przez polskie władze, że na to nie ma zgody, mówiono do niego przez cały ten czas językiem miłości. Przekonywano, że: "lepiej nie za ostro, żeby nie zadrażniać, że przecież oni się starają, to i my pokażmy że mamy dobre intencje". No to pokazał nam właśnie Łukaszenka te swoje dobre intencje.

Reklama

A jak można było ostro go traktować, a zarazem nie zadrażniać sytuacji?
To czasem mogą być proste, ale jasne dla Białorusi gesty. Wicepremier Waldemar Pawlak miesiąc temu był na Białorusi, by podpisać umowę o współpracy gospodarczej i nie pofatygował się nawet odwiedzić Związku Polaków na Białorusi. A przecież wystarczyłoby to zrobić i w ten sposób wyraźnie pokazać swoje poparcie. Nie zrobił tego, więc Łukaszenko uznał: może Polsce wcale tak na tym związku nie zależy, może by jednak przycisnąć im śrubę. I przycisnął.

A polskie władze przypomniały sobie o Polakach na Białorusi dopiero teraz.
Przypomniały sobie, ale czy wystarczająco? Też nie do końca. Proszę zauważyć, że zamiast ambasadora, w Grodnie pojawili się wczoraj tylko konsulowie. To znowu dla białoruskiego dyktatora sygnał, że nam nie zależy na Polakach.

MSZ zapowiedział jednak, że osoby bezpośrednio odpowiedzialne za represje wobec Polaków nie będą miały prawa wjazdu do Polski.
I to jest właśnie taki bardzo dobry, czytelny krok. Ale tylko wtedy, jeżeli będzie to zakaz także dla prokuratorów i sędziów którzy wysługują się dyktatorskiemu systemowi i skazują Polaków. Wtedy będzie to nie tylko bolesne dla łamiących prawa człowieka, ale też pokaże, jak zdecydowana i jednoznaczna jest polska postawa. A tylko taka postawa może powstrzymać Łukaszenkę.

Reklama

*Agnieszka Romaszewska-Guzy, od 2007 roku dyrektor Biełsat TV