Ciekawe, jaki będzie następny projekt pani rzecznik? Może zakaz seksu przedmałżeńskiego? Propozycja, aby kodeks karnym zabraniał kontaktów seksualnych osobom poniżej 18. roku życia, doprowadziłaby do groteskowo-dramatycznych sytuacji. Po wprowadzeniu projektu pani Sowińskiej w życie para siedemnastolatków mogłaby trafić do więzienia. A ponieważ nastolatki w Polsce cokolwiek często uprawiają seks, więzienie mogłyby się zapełnić młodymi ludźmi. I tam - mówiąc brutalnie - nauczyliby się, jak ma wyglądać seks. Czy na pewno o to chodzi pani rzecznik?
Poza tym kto by to kontrolował? Może bojówki Młodzieży Wszechpolskiej, które chodziłyby po ulicach, wyłapywały całujące się pary i donosiły do odpowiednich instytucji? Każdy wie, że seksualność budzi się bardzo wcześnie, a w średniowieczu normą było śluby nastolatków. Dzisiaj – cywilizacyjnie - prawnie przyjęta granica się przesunęła. W każdym liceum jest jednak wiele par, które uprawiają seks. Można sobie robić żarty z kolejnego absurdalnego pomysłu pani rzecznik. I na pewno stanie się on przedmiotem dowcipów, także wśród samych nastolatków.
Żarty te staną się jednak mniej śmieszne, kiedy uświadomimy sobie, że dzieci w Polsce znajdują się często w kiepskiej sytuacji. Jest wiele problemów, które należałoby rozwiązać. Nie jest dobrze w polskich domach dziecka. Może warto by się zająć usprawnieniem procedur adopcyjnych? Czy też walką ze stosowaniem przemocy w wobec dzieci? Problemów jest wiele. Ale widać dla pani rzecznik ważniejsze są sprawy seksu. Którym to, notabene, zajmuje się obsesyjnie. Denerwuje się, że teletubisie promują homoseksualizm. Problem homoseksualizmu dręczy panią rzecznik także w przypadku nauczycieli czy instruktorów sportowych - chciałaby zakazać gejom wykonywania tych zawodów. Seks w oczach Ewy Sowińskiej jawi się jako najgorsze zło, z którym trzeba zdecydowanie walczyć.
Decyzja o inicjacji seksualnej jest prywatną sprawą. I nawet jeżeli osobiście wspieram ideę uprawiania seksu dopiero po ślubie, jestem absolutnie przeciwna jakimkolwiek ingerencjom prawnym w tej materii. Pani Sowińska chyba jednak uważa, że wszyscy powinni stać się wyznawcami tych samych zasad promowanych przez radykalny odłam bardzo konserwatywnej części społeczeństwa. I tym samym zamienia się z urzędnika, który miałby walczyć o prawa dzieci, w ideologa.
Warto pamiętać, że rzecznik praw dziecka to funkcja, na którą powinno dobierać się osoby z wyczuciem i rozwagą. A nie oddawać to stanowisko po to, żeby wywiązać się z jakiś umów politycznych, jak to się stało w tym przypadku. Ewa Sowińska niestety jest kolejnym rzecznikiem praw dziecka, który zupełnie nie sprawdza się w swojej funkcji. I nie tylko nie walczy o dzieci, ale swoimi pomysłami ośmiesza funkcję ich rzecznika.