To, co wydarzyło się w PiS w środę wieczorem, zaskoczyło mnie samego. Gdy rozmawia się z politykami tej partii, to niewielu z nich jest gorącymi zwolennikami Gosiewskiego jako szefa klubu.Wszyscy mówią o nim z umiarkowanym ciepłem, że jest pracowitą mrówką, że ma w małym palcu wszystkie ustawy, że wie doskonale, co dzieje się w klubie PiS i w Sejmie. Natomiast nikt nie sławi jego zdolności medialnych czy umiejętności dogadywania się z innym politykami partii, zwłaszcza szeregowymi posłami.

Reklama

>>> Gosiewski nie dał sobie wyrwać fotela

Podejrzewam, że w tym, co się wydarzyło, jest dużo przemyślności Gosiewskiego, który najwyraźniej wiedział, że wygra głosowanie. Prawdopodobnie sondował posłów w tej sprawie. Z pewnością nie ma też dla niego zbyt dobrej alternatywy. Wszystkie postaci, które są gwiazdami medialnymi PiS zdolnymi do objęcia szefostwa klubu, są zarazem kojarzone z którąś z frakcji Prawa i Sprawiedliwości. Gdyby ktoś miał zastąpić Gosiewskiego, to byłaby to osoba z zakonu PC. Zatem postać dla wielu równie mało atrakcyjna jak Przemysław Gosiewski. Co więcej, nie zakończyłoby to sporu o przywództwo w klubie.

>>> "Gosio" od A do Zet

Zapewne salomonowym rozwiązaniem byłoby objęcie szefostwa klubu przez samego Jarosława Kaczyńskiego. To jednak w sytuacji, gdy prezes partii stał się tak bardzo aktywny medialnie, raczej nie miałoby sensu. Wielu posłów uznało, że to status quo jednak nie przeszkadza, a wszelkie nowe rozwiązania byłyby dużo bardziej negatywne dla ich frakcji czy też własnych interesów.Tak więc Gosiewski ostał się - może nie idealny, na pewno nie kochany przez wszystkich - ale jako szef, który prowadzi klub do celu w miarę bezpiecznie. Ważnie jest też to, że nikomu zbytnio nie zagraża, bo szefostwo klubu i bycie wicepremierem w rządzie Jarosława Kaczyńskiego jest szczytem jego możliwości i ambicji. Wszyscy mogli uznać, że Gosiewski nigdy już wyżej nie wyskoczy i nikomu nie zagrozi.

Reklama

Wreszcie jego szefowanie jest też o tyle wygodne dla reszty partii, że jego odwołanie wiązałoby się z walką o zmianę wizerunku PiS. A to ma związek z działalnością tzw. spin doktorów, czyli Michała Kamińskiego i Adama Bielana. To mogłoby oznaczać rozszerzenie ich wpływów na klub. Tam jednak nie mają zbyt wielu zwolenników, więc jest bardzo prawdopodobne, że zwycięstwo Gosiewskiego jest przejawem nieprzychylności klubu wobec spin doktorów. Nie ma co się tu dziwić, bo w klubie PiS spin doktorzy nie są zbyt lubiani i mają tam bardzo mało sympatyków.

Mimo wszystko to jest zaskoczenie. Bo wielu polityków PiS jeszcze niedawno mówiło, że Gosiewski jest stracony, że zostanie odwołany ze stanowiska. On jednak odrodził się jak Feniks z popiołów i umocnił swoją pozycję.