Od kiedy Jarosław Kaczyński zawarł koalicję z Samoobroną i LPR, wiemy, że prawo większości sejmowej potrafi być nadrzędne wobec innych zasad, w tym przyzwoitości. Dlatego nie mam - choć różnię się tu od niektórych moich kolegów redakcyjnych - specjalnych złudzeń, że Donald Tusk może i będzie chciał w sprawie Waldemara Pawlaka wyciągnąć wnioski zasadnicze. Że pogna koalicjanta, który na pewno nie rozumie definicji słowa "nepotyzm" i co za tym idzie może nie rozumieć definicji słowa "korupcja". Dlatego właśnie - jak sądzę - szef rządu wybrał może i cyniczną, ale przecież zwykle skuteczną metodę przeczekania. Zgodnie z zasadą, że temat z czasem przyschnie. I ma to jakąś swoją logikę.

Reklama

Jednak dziś widać już, że jest w tym myśleniu jedno błędne założenie. To niewypowiedziana teza, że przyłapany na gorącym uczynku koalicjant będzie się bronił, poniesie straty, ale i wyciągnie rozsądne wnioski. Czyli przykróci rozpasanie swoich działaczy, a sam jak najszybciej wyjdzie z niejasnych interesów, zrezygnuje z konfliktogennych stanowisk. Obieca, że już więcej grzeszył nie będzie. Słowem - zachowa się może równie cynicznie, ale racjonalnie. Albo jeszcze inaczej - jak hipokryta złoży rytualny hołd cnocie. Nie śmiejmy się - bez tych hołdów świat byłby jeszcze gorszy.

I tak pewnie zrobiłaby większość partii w Polsce. Ale nie PSL i Waldemar Pawlak. Oni wybrali inną drogę. Najpierw były ataki na dziennikarzy zamiast odpowiedzi. Potem straszenie sądem. Po drodze przebąkiwania o miłości do rodziny. A teraz oto młodzi działacze ludowi przychodzą z odsieczą swojemu liderowi kuriozalnym listem, którym inaugurują akcję „Przepraszam za mamę”. Bez wstydu poważny zarzut ustawiania publicznych kontraktów próbują przekuć na happening. "Przepraszamy za nasze rodziny, które działają społecznie i budują społeczeństwo obywatelskie" - napisali w liście rozesłanym mediom. Pięknie, młodzi działacze! Przetłumaczcie go koniecznie na włoski, chiński i angielski, bo przyda się tamtejszym mafiom. I jeszcze na ukraiński i rosyjski, bo tam też nie pogardzą. A poza tym rozszerzcie argumentację - dlaczego nie przeprosicie za wszystkie narzeczone, braci, córki, szwagrów, ciotki i - choć tak nie lubicie tego słowa - konkubiny? I czy prawo do ssania publicznej kasy mają tylko nasze mamy? Świat musi być równy!

Ale dość żartów. Tak, to na pewno nie jest hołd składany cnocie. To jest hołd składany grzechowi nepotyzmu i korupcji. To jest publiczne zgorszenie.

I to doprowadzi - o czym premier Donald Tusk powinien wiedzieć - do katastrofy. Bo nie wiem, ile lat PO będzie rządziła wspólnie z PSL. Może jeszcze trzy, może w sumie osiem. Ale wiem, że jak po nieco ponad roku rządzenia ktoś pozwala sobie na takie deklaracje, to za jakiś czas zmontuje naprawdę grubą aferę.

Reklama