Czytając Biedronia ostrzegającego przed "homofobicznym językiem nienawiści", już miałem po prawicowemu solennie się oburzyć, kiedy zobaczyłem poświęcone homoseksualistom wypowiedzi Pospieszalskiego i Cejrowskiego, będące przykładem totalnego zdziczenia.

Reklama

>>> Pospieszalski: Przeciw ideologii kiszki

Zamiast polemizować z nieodpowiadającymi mu poglądami gejowskich radykałów, Pospieszalski obraża wszystkich homoseksualistów. Obraża ich w sposób wulgarny, mówiąc, że "opatrznie pojmują rolę kiszki stolcowej w organizmie mężczyzny". Ten wątpliwy dowcip byłego gitarzysty "Czerwonych gitar" ma oznaczać, że on sam dumny jest ze swojej seksualnej męskości, bo w przeciwieństwie do tych obrzydliwych homoseksualistów, on wie doskonale, jaką część ciała w jaką należy wkładać, żeby seks był normalny. W tym samym czasie Cejrowski chwali się na spotkaniu ze studentami Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego swoim obrzydzeniem wobec homoseksualistów.

Wulgarność jak to wulgarność, chamstwo jak to chamstwo. W innym przypadku sam Pospieszalski by to zrozumiał. Jeśli tym razem tego nie widzi, to dlatego, że chamstwo i wulgarność występują pod postacią słusznej dla niego ideologii.

>>> Biedroń: Rząd nie walczy z homofobią

Reklama

Pospieszalski zdziczał, a religia mu w tym zdziczeniu pomogła, podczas gdy powinna przeszkodzić. Katolicyzm powinien utrudniać krzywdzenie innych ludzi, ale kiedy występuje pod postacią ideologii, tylko krzywdzenie innych ułatwia.

Pospieszalski nie jest uciskaną mniejszością. Jest katolikiem i heteroseksualistą w kraju katolików i heteroseksualistów. Od lat prowadzi program telewizyjny emitowany w pasmach największej oglądalności. Cieszy się zarówno prawami większości, jak i prawami telewizyjnego celebryty. Właśnie dlatego mniej mu wolno. Powinien nieco bardziej uważać, kiedy mówi o ludziach, którzy są nieco słabsi od niego.

Reklama

>>> Geje do rządu: Zajmijcie się nami!

Pamiętam Pospieszalskiego jako człowieka próbującego się wyrwać z estradowego i rockowego trybu życia, który go rozwalał. Żarliwe religijne przebudzenie stało się dla niego ratunkiem. W latach 90., kiedy Pospieszalski rozpoczynał, podobnie zresztą jak Cejrowski, swoją katolicką i konserwatywną kontrrewolucję, byłem razem z nimi. Bo wtedy naprawdę nie wiedzieliśmy jeszcze, jak bardzo jesteśmy w tym kraju silni. Tuż po komunizmie Polacy jeszcze nie przejrzeli się w lustrze. Mogło się wydawać, że to jacyś lewacy, geje, feministki czy "Gazeta Wyborcza" zapanują w Polsce. Naprawdę mogło się nam wydawać, że bronimy uciskanej katolickiej większości, która nie potrafiła się zorganizować społecznie czy politycznie.

Od czasów "WC Kwadransa" Cejrowskiego czy "Swojskich Klimatów" Pospieszalskiego minęło jednak kilkanaście lat. Strachy katolickich konserwatystów w niczym się nie spełniły. Polską nie rządzą lewacy i geje, ale dwie prawicowe partie: jedna nieco bardziej liberalna, druga nieco bardziej narodowa. Kościół nie jest uciskany, ale sam jest największą społeczną siłą. Praktycznie jedyną, z którą rządzący się liczą. Istnieją silne katolickie media - Radio Maryja, TV Trwam, "Nasz Dziennik". A "Gazeta Wyborcza" - szczególnie po odejściu Michnika i Łuczywo - staje się pomału jedną z wielu gazet dla poczciwych polskich mieszczan.

Czy to jest moment, żeby obrażać homoseksualistów, popisywać się swoim zdziczeniem i wulgarnością, sugerować, że zdziczenie i wulgarność to cechy rozpoznawcze całej katolickiej większości? Czy to ciągle jeszcze jest heroiczna walka z przeważającymi siłami osaczającego lewackiego wroga, czy raczej zachowanie klasowych sadystów, którzy, żeby poprawić sobie samopoczucie, znęcają się nad słabszym kolegą?

W tym samym czasie, kiedy Pospieszalski i Cejrowski ćwiczyli swoje subtelności stylu, dowiedzieliśmy się, dzięki ankiecie przeprowadzonej na gejowskim portalu, że większość homoseksualistów w Polsce popiera PO. A więc nie chcą rewolucji, wystarczą im zwyczajne liberalne swobody. Wystarczy im prawo do szacunku. Biedroń jest dla nich radykałem, wobec którego nie mają zaufania, bo on chciałby połączyć walkę o prawa gejów z głosowaniem na SLD.

W tej sytuacji to nie homoseksualiści są największym problemem, zaczyna nim być zdziczenie Pospieszalskiego i Cejrowskiego, poprzez które dowodzą oni, że to jednak Biedroń ma rację. Bo skoro niektórzy ludzie zdziczeli, to może trzeba ich cywilizować przy użyciu prawa.