Dopiero przyciśnięte do muru szukają oszczędności. Prawie 2 mln mniej uczniów w ciągu ostatnich 20 lat oznacza bowiem niższą subwencję oświatową. Szkoda, że dopiero teraz samorządy zrozumiały, że jej wysokość nie zależy od liczby pedagogów, ale od liczby uczniów.
O ile gminy otrzeźwiały, o tyle problem z dostrzeżeniem kłopotów ma wciąż resort edukacji. Ten od czterech lat ulega naciskom związków i nawet jeżeli proponuje zmiany, zaraz się z nich wycofuje rakiem. Minister Katarzyna Hall tłumaczy to troską o nauczycieli. Jej zdaniem tak wrażliwej grupy zawodowej nie należy drażnić. Pewnie dlatego prace nad tzw. kartą 2, która miała dawać samorządom większą swobodę w zatrudnianiu i wynagradzaniu nauczycieli utknęły w martwym punkcie.
W tej całej trosce o nauczycieli wszyscy zapominają o najważniejszym – o dobru ucznia. Oni nie mają związków zawodowych, nie przychodzą pod Sejm walczyć o swoje prawa. W efekcie ich głos zanika w szumie wzajemnych pretensji – samorządów, nauczycieli i ministerialnych urzędników.
Komentarze (18)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarsze1. Posłania córki do nieodpowiedniej szkoły.
2. Braku odwagi cywilnej by ją przenieść do innej (nie ma rejonizacji).
3. Małych zarobków (nie każdego stać na szkołę prywatną - fakt- szkoda)
4. Niedouczenia prawnego
Prawo do urlopu zdrowotnego przysługuje m.in. pracownikom służby cywilnej, sędziom, prokuratorom, pracownikom NIK, a także pracownikom Służby Więziennej i żołnierzom Straży Granicznej, nauczycielom.
MIĘDZY INNYMI.
Biedny ten rodzic - powinien iść na urlop, odpocząć i zacząć uczyć córkę JEDYNEJ WŁAŚCIWEJ według siebie historii współczesnej.
LUDZIE JAK ZWYKLE SIĘ NAKRĘCILI.
REAKCYWNA MŁODZIEŻÓWKA PARTYJNA - JAK NA KAŻDYM FORUM
DO TEMATU O WIEWIÓRKACH ZNAJDĄ ODNOŚNIK DO PO SLD PIS LPR UPR UW AWS a szkoda że nie do partii przed wojennych
NAUCZYCIELE SIĘ BRONIĄ I SĄ ROZŻALENI.
BYLI PRZECIĘTNI UCZNIOWIE WYLEWAJĄ POMYJE.
SFRUSTROWANI ZAPRACOWANI RODZICE SĄ ŹLI NA CAŁY ŚWIAT I WYLEWAJĄ ŻALE NA OSOBY KTÓRYCH NIE ZNAJA ALBO GENERALIZUJĄ OMAWIAJĄC HISTORIE WŁASNEJ SĄSIADKI.
S T A R Y G R A J D O Ł E K
w Polsce nie dzieci są ważne, a papiery i oszczędności budżetowe. Decydują o reformie ludzie, którzy z pracą z dziećmi nie mieli, nie mają i mieć nie będą do czynienia. Szkoda.