Pomysły gospodarcze, pseudogospodarcze Jarosława Kaczyńskiego są grubo spóźnione. Ta działka jest już zagospodarowana przez Platformę. W czasach kryzysu PO - pod pretekstem łatania dziury budżetowej - będzie sięgała głębiej do kieszeni majętnych podatników, co wpisuje się w styl wypowiedzi PiS. To co dzisiaj przedstawił Jarosław Kaczyński, to głos wołającego na puszczy.

Reklama

Na pewno debata gospodarcza to spektakl - ponieważ współczesna polityka medialna jest sztuką kreowania spektaklu, sztuką narzucania opinii publicznej tematów debaty. Przy okazji debaty powstaje efekt bicia piany - wydłużania czasu obecności w mediach określonego polityka, w tym przypadku Jarosława Kaczyńskiego.

Tego typu debaty o gospodarce są dla ich autorów zupełnie niegroźne w tym sensie, że oni za nic nie odpowiadają - ponieważ nie sprawują władzy. Można dowolnie puścić wodze fantazji i oczywiście Jarosław Kaczyński z tego prawa skorzystał.

Ale jest też drugie dno - istnieje pewna charakterystyczna tendencja do trwającego od siedmiu lat sporu PO-PiS - Platforma jest tym mocniejsza, im PiS częściej zajmuje głos w mediach.

Reklama

Czyli z jednej strony jest efekt publicity, rozpoznajemy, że Jarosław Kaczyński jest wciąż politykiem aktywnym - mimo że w okresie wakacji praktycznie wycofał się z życia publicznego, ale z drugiej strony - widząc Kaczyńskiego, znaczna część Polaków - i o tym świadczą sondaże - ulega efektowi straszaka.

Cokolwiek powie PiS, to zostaje tylko jedna opcja dla wielu Polaków - lepszy już ten Tusk niż Kaczyński. Nieważne jest to, co Kaczyński mówi, ważne jest to, że w ogóle się w tych mediach pokazuje. Każdy kij ma dwa końce, rozgłos - tak, zdominowanie debaty publicznej - tak, ale z drugiej strony PiS pod przewodnictwem Jarosława Kaczyńskiego zawsze będzie pewnego rodzaju straszakiem w stosunku do PO.

To nie była impreza dla zwykłego Kowalskiego, to była impreza dla niezwykłego Kaczyńskiego, który wraca z niegroźnymi pomysłami, które są czekiem bez pokrycia - bo nie zostaną zrealizowane.

Od pewnego czasu PO podkrada quasi socjalistyczne pomysły gospodarcze, w których celował PiS i stara się - zanim PiS odezwie się w kwestii podatków czy gospodarki - zgłaszać swoje pomysły, często bezsensowne, ale propagandowo udane, bo wyprzedzające PiS.