Prof. Władysław Bartoszewski: Trudno powiedzieć, czego życzę Wałęsie jednym zdaniem, bo to jest człowiek, z którym byłem i jestem blisko związany. Byłem przecież zaufanym ministrem spraw zagranicznych za jego prezydentury, a ostatnio siedzieliśmy dwa metry od siebie na pokazie filmu "Wałęsa. Człowiek z nadziei".
Czego można życzyć takiemu człowiekowi? On ma swoje drogi, swój życiorys, swoją biografię...
Może w takim razie tego, żeby był zawsze sobą, żeby miał dobre natchnienia Ducha Świętego - bo jest osobą głęboko wierzącą - jak to było do tej pory. Tym bardziej, że ja na niego patrzę jako na pokolenie ze wsi polskiej, pomorskiej wsi, które sprawdziło się w bardzo w trudnych warunkach komunistycznych. I znalazło drogę, by zachować suwerenność duchową. Błądząc, szukając, ale.. alleluja i do przodu.
Życzę mu także, by miał wokół siebie dobrych ludzi i umiał czerpać z szacunku, na który zasłużył za wszystkie swoje uczynki. A miał ich tyle, że bez względu na to ile będzie żył - oby jak najdłużej - to nawet jak już nic więcej nie zrobi, to i tak będzie dość.