Pisarz młodego pokolenia, nagradzany m.in. za powieść "Morfina" próbuje podsumować w wywiadzie dokonania ostatniego ćwierćwiecza. I nie szczędzi gorzkich słów.

Zżyma się na "syf" w przestrzeni publicznej, przekonuje też, że zła architektura dużo mniej szkodzi przestrzeni niż zła urbanistyka. - Żyjemy i żyć będziemy w syfie - mówi w wywiadzie Szczepan Twardoch. -Te osiedla daleko od szosy, poupychane byle jak, byle gdzie, każde inne - tłumaczy.

Reklama

Jego zdaniem III Rzeczpospolita zawiodła znakomitą większość swoich obywateli. - Większość Polaków została przez Polskę wyruchana - mówi Twardoch. - Ci wkurwieni goście , co z Radomia jeżdżą do roboty w w Warszawie starymi passatami, bo im kochana ojczyzna zwinęła przez minione ćwierć wieku transport publiczny oszukują samych siebie? Upadek kolei nie jest faktem? - pyta pisarz.

Dalej wspomina o emigrantach i malejącym przyroście naturalnym - W Anglii czy Szwecji Polki jakoś chcą rodzić dzieci. A u nas wolnorynkowym debilom z prawicy wydaje się, że Polaków można zachęcić do posiadania dzieci za pomocą papieskiej encykliki i bredzenia o niedobrej antykoncepcji i dżenderze.

Twardoch opowiada też w obszernym w wywiadzie o swojej fascynacji twórczością Rymkiewicza i o katastrofie w Smoleńsku, choć zaznacza, że podejmowanie tego tematu wiąże się z polityczną deklaracją - przeciw lub za PiS, albo PO. Pisarz przyznaje, że przeżył pogrzeb Lecha Kaczyńskiego, ale to co się działo potem na Krakowskim Przedmieściu, tzw obrońcy krzyża wzbudzali jego litość. - Natomiast motłoch, który ich atakował, wzbudzał moją nienawiść i odrazę.