Według posłanki PiS niespełnianie tych wymogów powinno być jednoznacznym powodem do deportacji.
Felieton na łamach wPolityce dotyczy filmu "Wołyń". Mateusiak-Pielucha uważa, że wydarzenia wokół "Wołynia" utwierdzają ją w przekonaniu, że nie uciekniemy od problemu współczesnej oceny ludobójstwa sprzed lat. Dlatego według posłanki należy zadać głośno, niewygodnych z punktu widzenia politycznej poprawności, pytania.
Jak dotąd nie czytałam i nie słyszałam w polskich mediach pytania: kim są ci ludzie z Ukrainy, których w Polsce pracuje już ponad milion? Potomkami morderców? A jeśli tak, to czy uważają ludobójstwo, jakiego dopuścili się ich krewni na Polakach, za zło, które ich dzisiaj boli? A może są tymi, którzy za zarobione u nas pieniądze fundują na Ukrainie pomniki Bandery? - pisze posłanka.
Według nie obowiązkiem polityków, a szczególnie polityków PiS, jest dbać o poziom życia i interesy Polaków. Ważną sprawą jest pomoc dla potrzebujących jej sąsiadów, ale równie ważną jasne określenie zasad tej pomocy.
Ukraina jest w stanie wojny. To teraz miejsce biedy, strachu i śmierci. Ale też miejsce życia i walki o przyszłość. Uważam, że to prawo sąsiada spytać, jakiej Ukraińcy chcą dla siebie przyszłości? Tak ci, żyjący w Polsce, jak i ci, którzy zostali w swojej ojczyźnie. Oczywiście uznaję za obowiązek katolika pomaganie potrzebującemu, muzułmaninowi czy prawosławnemu. Równocześnie jednak, jeżeli chcą mieszkać w Polsce i pracować obok mnie, mam prawo spytać ich o poglądy, przekonania i nastawienie do wartości, które w Polsce uznajemy za ważne - czytamy w felietonie.