Słyszałeś apel o przyjęcie dziesięciu sierot?
To straszne, ale w Polsce wszystko jest polityką, nawet to.
Dlaczego?
A o czym ty mówisz? Spytaj Janki Ochojskiej, spytaj każdego, kto tam był. Ani w krajach arabskich, ani w Afryce w zasadzie nie ma sierot, bo dziećmi zajmuje się dalsza rodzina.
Można im pomóc.
Jaka społeczność muzułmańska zgodzi się oddać swoje dzieci, sieroty, w ręce chrześcijańskie? Przecież oni sami uznaliby to za zdradę religii, to byłoby dla nich dziecko stracone!
Papież nic nie rozumie?
Dlaczego?
Bo wzywa do tego, by przyjmować uchodźców.
Nie można nikogo odtrącać i trzeba pomagać, ale tam, na miejscu.
Dlatego nie powinniśmy przyjąć uchodźców?
Ale kogo? Pytam, bo moje rozmowy z ludźmi w Syrii i w Iraku pokazują, że oni nie chcą tu przyjeżdżać. Potrzebują pomocy, to prawda, ale tam, nie tutaj. Nie oczekują luksusów, chcą dachu nad głową, pracy i szkoły dla dzieci. To możliwe do zorganizowania i według wszelkich analiz na miejscu dziesięciokrotnie tańsze niż tutaj.
OK, część nie chce wyjeżdżać, ale ponad milion już trafiło do Europy.
Zrozummy tych ludzi – część z nich wyjeżdża nie dlatego, że chcą łatwego chleba, choć są i tacy, ale dlatego, że nie chcą walczyć w tej wojnie. Że uważają, iż to nie jest ich wojna. Nie są ani po jednej, ani po drugiej stronie. Zwłaszcza tamtejsi chrześcijanie nie mają swojej armii. Tyle że to wciąż mniejszość. Mówimy o pomocy uchodźcom w Europie, a powinniśmy też pamiętać o Syryjczykach w Syrii.
Jak?
Choćby tak, jak w Iraku, gdzie byłem z Kościołem w Potrzebie i widziałem, że 6 tys. rodzin dostało mieszkania. Kiedy przyjechałem, to oddawano kolejne 50 domów i następne 150 rodzin miało gdzie mieszkać. To jest niesamowita pomoc Kościoła, to są fakty.