Prezes PiS szukał zbliżenia z Niemcami i zależało mu na sukcesie rozmów z panią kanclerz. Dla stworzenia przyjaznej atmosfery zabrał obraz przedstawiający dom w Gdańsku-Wrzeszczu, w którym w 1928 r. urodziła się matka gospodyni. Tamto spotkanie w barokowym pałacu w Brandenburgii było bardzo udane i przez kilka następnych miesięcy taktyczny sojusz polsko-niemiecki nawet dość dobrze funkcjonował. Teraz powinien zostać odnowiony, bo spraw, które wymagają pilnych rozstrzygnięć, jest więcej niż rok temu. A że nikt inny z elit rządzących nie ma mandatu do prowadzenia takich rozmów, Jarosław Kaczyński musi znów kupić jakiś landszaft i pojechać do Merkel.
W ostatnim czasie niemal co tydzień pojawiają się informacje świadczące o tym, że w Europie nie da się dłużej utrzymać status quo. W marcu Komisja Europejska przedstawiła pięć scenariuszy dla przyszłej UE. W ciągu dwóch lat państwa Wspólnoty mają na nowo wybrać kluczowe cele dla Unii i podzielić kompetencje między narodowe rządy i unijne instytucje. Liczne deklaracje prezydenta Emmanuela Macrona każą przypuszczać, że Francja będzie tym krajem, który szybko i mocno zechce zmienić Wspólnotę.
Obojętnie kto w Niemczech wygra wrześniowe wybory, to już wiadomo, że kanclerz RFN będzie wspierał większość francuskich inicjatyw. To oznacza, że strefa euro może więc mieć rzeczywiście odrębny budżet i mocno zintegrowaną politykę gospodarczą – bez Brytyjczyków pozostałe kraje zachowujące własne waluty będą zbyt słabe, by to zablokować. Kolejną „unią w Unii” może być współpraca państw w dziedzinie bezpieczeństwa i obrony.
Reklama
Na ostatnim szczycie w Brukseli zgodzili się na to wszyscy przywódcy UE, ale już wiadomo, że tylko część krajów się na nią zdecyduje. Wśród nich będą na pewno te najsilniejsze, czyli Niemcy, Francja, Włochy i Hiszpania. Ich siły zbrojne będą jeszcze ściślej ze sobą współpracować, a ich przemysły obronne skorzystają z nowych unijnych dotacji na sprzęt i technologie wojskowe. Jest też pewne, że zupełnie inaczej będzie wyglądał podział pieniędzy w Unii. W tym tygodniu pojawił się pierwszy projekt finansów UE po 2020 r. Polska będzie otrzymywać nie tylko mniejsze wsparcie, lecz także samo przekazywanie środków może być uzależnione od zgodności krajowej polityki ze zobowiązaniami wobec całej Unii. Dotyczyć to może między innymi kwestii uchodźców.