Po co nam to było? Trzeba było schować dumę do kieszeni, dogadać się z Niemcami i powstrzymać hekatombę, ratować naród.
Skąd pewność, że byśmy go uratowali?
Zawarlibyśmy pakt z Hitlerem i ruszyli na Sowietów.
Hitler dotrzymywał umów tak długo, jak to było dla niego wygodne, potem nie przejmował się niczym.
My też byśmy go porzucili, jak tylko ruszyliby alianci.
A jak długo utrzymałby się nasz sojusz z Hitlerem? Wiara, że to zapobiegłoby masowym mordom i dramatycznym wydarzeniom w Polsce, to karmienie się złudzeniami.
Ci, którzy tak mówią, nazywają siebie realistami.
To weźmy przykład Czech. Hitler zażądał Sudetów i eksterytorialnej autostrady do Wiednia. W Monachium dostał to, co chciał – zaanektował Sudety, a Czesi zaczęli budować autostradę. I co? Po paru miesiącach istnienie nawet tak osłabionego i okrojonego państwa go zirytowało i skończyła się czeska niepodległość. Wkroczył Wehrmacht, utworzono Protektorat Czech i Moraw. Chce pan innego przykładu?
Bardzo proszę.
Rumunia. Niemcy potrzebowali tamtejszej ropy, ale co się stało w 1940 r., gdy Stalin zażądał dla siebie nie tylko Besarabii, ale też Bukowiny, czyli więcej, niż miał dostać na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow? Otóż Niemcy nie kiwnęli palcem, nie przyszli Bukaresztowi z pomocą. Rumunia na współpracy z Hitlerem wcale nie wyszła tak dobrze.
Jednak Bułgarzy, Rumuni, Węgrzy czy Słowacy kolaborowali, a jakoś sobie z tym później poradzili.
Z punktu widzenia Berlina to były ziemie peryferyjne, oni ściągali stamtąd Niemców do Rzeszy. Tymczasem ziemie polskie były kluczowe w niemieckich planach dotyczących Wschodu, tego nie da się porównać.
W 1939 r. wcale nie było pewne, że Niemcy wojnę przegrają. Może gdybyśmy im pomogli, to wygraliby i pytanie: czy okupacja niemiecka 1939–1989 byłaby na pewno gorsza niż sowiecka?
To już czysta spekulacja. Oczywiście nie wiem, co by się wydarzyło w tym scenariuszu historical fiction, nie wiem, jakie byłyby konsekwencje.
A Zychowicz czy Ziemkiewicz wiedzą i mówią panu, że znacznie łagodniejsze.
Może i łagodniejsze, ale naprawdę nie da się tego przewidzieć. Oni zdają się zapominać o wyznawanym przez Hitlera światopoglądzie narodowo-socjalistycznym, który sytuował Słowian znacznie niżej niż Niemców czy narody nordyckie. Niemcy, wkraczając w 1939 r. do Polski, mówili, że „tu jest Azja”. Friedrich Wilhelm Krüger, Wyższy Dowódca SS i Policji w Generalnym Gubernatorstwie, pisał, że „Łódź, ze swoimi 670 tys. mieszkańców, w tym 370 tys. Żydów, musi być najbrzydszym, a także najbrudniejszym miastem całego kontynentu”. Generalnie Łódź, Warszawa to były „zawszone, zażydzone miasta”.