Bo okazują się zbyt trudne i skomplikowane dla systemów prawnych, bo są zbyt wielkim biznesem, by słabe państwo mogło je ogarnąć.

Publikując ten materiał, nie mamy ambicji rozstrzygania sporu o samą metodę in vitro. Bo każdy wrażliwy człowiek ostrożnie wypowiada słowa, gdy na jednej szali leży ludzkie i zrozumiałe pragnienie posiadania dzieci, a na drugiej - ludzkie zarodki, ludzkie życie. Ale też im bardziej wgłębialiśmy się w szczegóły, tym bardziej oczywiste stawało się, iż konflikt nie musi przebiegać w tak emocjonalnej atmosferze jak dotychczas. Bo można wyobrazić sobie taki stan prawny i taką praktykę, w których niszczenie dodatkowych zarodków przy zabiegach in vitro jest ograniczone do minimum lub w ogóle wyeliminowane. I jak pokazują przykłady niektórych rozwiniętych krajów europejskich, choćby Niemiec, można zbudować system, w którym żaden zarodek nie może wylądować na śmietniku.

Reklama

To oczywiście nie utnie dyskusji w tej sprawie, nie ma zresztą żadnego powodu, by uznawać, iż dyskusja o ludzkim życiu była czymś złym lub szkodliwym. Zmniejszy to jednak znacząco pole do nadużyć i manipulacji, uspokoi nieco sumienia obu stron tego sporu. Ucywilizuje ten prężny, rosnący w siłę w związku z coraz powszechniejszymi chorobami bezpłodności sektor przemysłu medycznego.

Z ciekawością czekam, co teraz zrobią polscy politycy. Czy pogrążą się w kolejnej debacie na wysokim C, czy też może znajdą w sobie dość sił, by zaprosić ekspertów i spróbować zbudować szybko możliwie precyzyjny kompromis.

To zadanie spada przede wszystkim na barki minister zdrowia Ewy Kopacz. W jej resorcie są siły i środki mogące udźwignąć tak trudne zadanie, ona ma możliwość zwołania czegoś w rodzaju okrągłego stołu w sprawach in vitro i szerzej - całej bioetyki. Ona może wreszcie sięgnąć do rozwiązań testowanych przez inne europejskie kraje. Zresztą jeśli uważnie wczytać się w zapowiedzi ministerstwa, a także premiera, to takie prace powinny już w resorcie zdrowia trwać. Oboje politycy mówili o tym przy okazji dyskusji o refundacji przez państwo zabiegów in vitro. Efekty tych prac będą ważnym testem dla jednej z wyborczych obietnic tego rządu - obietnicy modernizacji Polski. Jeśli ludzkie zarodki przestaną być w Polsce wyrzucane na śmietnik lub sprzedawane, będziemy mogli powiedzieć, że w tej modernizacji jesteśmy krok do przodu. Czekamy.

Reklama