Cieszymy się podwójnie. Wykonaliśmy kawał roboty za służby odpowiedzialne w Unii za tropienie finansowych nieprawidłowości wśród europosłów. Właśnie. Tu pojawia się pytanie zasadnicze.

Jak to jest, że wyspecjalizowana instytucja kontrolująca ogromny budżet i wydatki w europarlamencie dopiero teraz zauważyła problem? Odpowiedź mogła być prosta. Jakiś mało rzucający się w oczy poseł z Polski, z marionetkowego stronnictwa, okazał się niezłym cwaniakiem. Znalazł sposób, jak dobrać się do żyły złota, czyli pieniędzy przeznaczonych w Strasburgu na wydatki na asystentów i promocję. I robiłby to pewnie nadal, gdyby nie dodatkowa okoliczność. Od dawna w sejfie Parlamentu Europejskiego spoczywa tajny raport o procederze wyłudzania pieniędzy z tej instytucji. Jan Masiel to tylko sprytny naśladowca skutecznych pomysłów, jak nieuczciwie skorzystać z okazji i się wzbogacić.

Reklama

Ale o raporcie jest cichutko - bo jak tłumaczą europosłowie - to ich wewnętrzna sprawa. Otóż nie. Wyłudzanie czy defraudowanie publicznych pieniędzy to afera. I jeżeli są dowody, to już dawno powinny być przekazane odpowiednim służbom. Wniosek jest więc prosty. Raport powinien zostać jak najszybciej ujawniony - to kwestia zaufania do europarlamentu. Dlaczego? Bo już w przyszłym roku będziemy wybierać nowych europosłów. A wiele niestety wskazuje, że ukrywanie niewygodnych dla parlamentu informacji ma właśnie polityczny kontekst. Bo jaki może mieć inny?

To polityka, która ma krótkie nogi, kłamstwo zawsze wcześniej czy później wychodzi na wierzch. Obecnie jest 785 europosłów. Dziś demaskujemy Jana Masiela, następni to tylko kwestia czasu. Czy warto zwlekać? Narażać na podejrzenia uczciwe osoby, szkodzić wizerunkowi parlamentu? Szef europejskiego zgromadzenia Hans-Gert Poettering to zbyt doświadczony polityk, by nie zdawał sobie sprawy z konsekwencji przeciągania tej sprawy. A może być tak, że jedna z najważniejszych instytucji zacznie się kojarzyć z unijną biurokracją stworzoną do wyprowadzania publicznych funduszy. Marny to argument do promowania wizji wspólnej Europy.

Reklama