Piękny przykład dało PiS (Kaczyński: "Nie będzie koalicji z Samoobroną"; Dorn: "Zapluta wycieraczka SLD"), choć historyczne pierwszeństwo oddać trzeba Leszkowi Millerowi. Teraz nauki mistrzów rozwija twórczo Platforma Obywatelska. Ot, właśnie liderzy tej partii uznali, że nie można być z PiS w konflikcie w Warszawie i wspólnie rządzić w Gorzowie, więc wybrali w Lubuskiem bliższego sobie koalicjanta. Padło na Samoobronę. Ale oczywiście nie ma żadnej koalicji, po prostu radnych Samoobrony przekonano, by wstąpili do klubu PO. A jak ktoś wstępuje, to nie ma koalicji, proste? Gdyby więc Lepper z całą swą uroczą gromadką wstąpił w poprzedniej kadencji do PO, to też nie byłoby koalicji, a dziś byłby ministrem rolnictwa. Ech, strateg z niego…

Reklama

Wróćmy jednak do naszych radnych. Nie szczędzono im obietnic - jeden miał zostać szefem klubu, innym obiecano wysokie miejsca na listach w następnych wyborach. Tak na marginesie: kiedy PiS przekonywało Pierwszą Damę Wolnego Słowa (chodzi o słowo "kurwiki") Renatę Beger, by popierała rząd, oferując posadę, to nazywało się to "korupcja polityczna", dziś to negocjacje. Do autoryzowania tej zabawnej koalicji Partii Ludzi Przyzwoitych oraz Partii Gnojowicy wybrano, rzecz jasna, Stefana Niesiołowskiego, człowieka, który się świetnie do tego nadaje, bo powiedział już w Polsce zupełnie wszystko, i opluł absolutnie każdego.

Polityka na całym świecie często polega na składaniu obietnic, których nie da się spełnić. W Polsce jest ciut inaczej. U nas polega ona na powielaniu każdego błędu i powtarzaniu każdego obciachu poprzednika. PiS bezwstydnie i zachłannie rzuciło się na media (bo wcześniej SLD)? Rzucimy się i my (bo wcześniej rzuciło się PiS). PiS (a wcześniej SLD, a wcześniej AWS, a wcześniej SLD i PSL) obsadziło firmy swoimi? Dziś rządzą nimi "brygady Schetyny" i syn Staszka Dobrzańskiego, który – jak papa - też postanowił sprawdzić się w biznesie. W ten sposób polityk jest w stanie wytłumaczyć każdą żenadę autorstwa swojej partii. Bo zawsze znajdzie przykład jakiegoś obciachu z przeszłości. I uważa, że jest usprawiedliwiony, nawet jeśli jego partia robi krok dalej (a u nas każda robi).

Przypomina to nieco postawę chłopców złapanych na sikaniu do basenu. Jak to?! - wołają szczerze zdumieni na spotykające ich nagany. - Przecież wszyscy sikają.

Tak chłopcy, ale wy pierwsi z trampoliny.