Sport mamy bowiem już załatwiony. Nasz nowy rodak Roger nie był pierwszy, ale wywołał takie wzburzenie, że mogłoby to rozpocząć całą serię. Już teraz Kancelaria Prezydenta zawalona jest podaniami o nadanie obywatelstwa. Czterech rugbistów z Francji o swojsko brzmiących nazwiskach (Krzesinski, Lewandowski, Piniarski i wyrodek jeden - Gargasson) obiecuje nam, że dzięki nim możemy stać się rugbową potęgą. Sportowców naturalizowaliśmy całą kupę: mamy Amerykanina (koszykówka), Etiopczyka (biegi), Chinkę (ping-pong, a jakże) Łotysza (wioślarstwo) i masę innych.

Reklama

Teraz pora na polityków. Bądźmy szczerzy - nie jesteśmy z naszych zadowoleni. Wedle powszechnej opinii, mniejsza czy prawdziwej, ci starzy tylko się kłócą, wrzeszczą i w dodatku są anachroniczni. Młodzi - Boże uchowaj - zakłamani cynicy, aferzyści i złodzieje. Jeszcze młodsi - jeszcze gorsi, a w dodatku głupi. Nadziei na to, że to się szybko zmieni - żadnej. Nie ma rady, trzeba ich sobie importować.

Ba, tylko czym ich skusić? Pieniądze w polityce żadne, ale zawsze można szybko zakończyć karierę i się odkuć na doradzaniu, wykładaniu i bywaniu. A poza tym prestiż, władza, wino, kobiety, Palikot... Bezsprzecznie będą tacy, którzy dadzą się skusić. Wszak i na Zachodzie są młodzi, którym trudno się przebić. I tak SLD wpisałoby sobie na listy wyborcze kilku hiszpańskich asystentów Zapatero, którzy nauczyliby nadwiślańskich kolegów, jak katolicki kraj przerobić na gejowską mekkę. PO zarzuciłoby sieci, to oczywiste, w Irlandii, bo tam najlepiej wiedzą, co to dobry PR. Jak inaczej da się wytłumaczyć to, że pół świata uwielbia ich bimber i płaci za niego majątek?! PSL chętnie przygarnęłoby kilku polityków sycylijskich - rolnictwo tam niezłe, a i doświadczenia w relacjach biznesu z polityką przednie. Liga Polskich Rodzin musiałaby szukać dalej, ale i oni coś by znaleźli. Arabia Saudyjska - może mało polska, ale za to jakże rodzinna! No i wreszcie jakiś kraj, w którym Wojciech Wierzejski uchodziłby za liberała. Jedynie PiS nie wzięłoby nikogo, bo Ojciec Dyrektor krzywo na to patrzy.

Że to się nie przyjmie, bośmy ksenofoby? E, skoro Samoobrona mogła mieć posła z Bangladeszu, to możemy mieć Europejczyków. To się musi udać. Że nie mówią po polsku? A Lech Wałęsa to niby mówi?!

Reklama