Jedną z przyczyn drugiej już awarii oczyszczalni Czajka, której nie wykluczacie, jest atak terrorystyczny. Nie poniosła was trochę wyobraźnia?
To raczej jedna z hipotez zarządu MPWiK. Wszyscy są zgodni, że niczego nie można wykluczyć, trzeba zbadać nawet najmniej prawdopodobne scenariusze. Także takie, które zakładają ingerencję osób trzecich. Nie lubię teorii spiskowych i myślę, że przyczyna jest inna, natomiast MPWiK podjęło decyzję, że trzeba zbadać wszystkie możliwe scenariusze i hipotezy.
Tyle że to hipoteza sprzeczna z tą, o której mówicie najczęściej, czyli że druga awaria to efekt błędów poprzedników oraz wadliwie wykonanej konstrukcji rurociągu.
Reklama
Wszystko na to wskazuje, ale na razie niczego nie możemy wykluczyć, bo jeszcze niewiele wiemy o aktualnej awarii. Zrobiono wstępne oględziny, wyciągamy wstępne wnioski. Czy można np. wykluczyć błąd ludzki? Też nie, dopóki wszystkiego nie sprawdzimy. Wszystkie uprawnione służby interesują się sprawą, trzeba przyznać, że państwo polskie w tej sprawie działa wyjątkowo szybko i wielotorowo. Ciekawe, czy tak samo jest przy innych tego rodzaju sytuacjach w kraju.
„Już w kwietniu ostrzegaliśmy prezydenta Trzaskowskiego przed katastrofą. Od ponad roku Wody Polskie wnioskują o przedstawienie raportu z prac przy budowie awaryjnego przesyłu. Pisma pozostają bez odpowiedzi, a MPWiK od 12 miesięcy nie wystąpiło do Wód Polskich o jakiekolwiek zgody” – to twitterowy wpis Michała Dworczyka, z którym we wtorek rozmawiał pan w Kancelarii Premiera o sytuacji wokół Czajki.
Oczywiście bardzo łatwo jest powiedzieć „musicie działać szybciej, a przyjęte działania nie wystarczą”. Dokładnie taka była strategia Wód Polskich. Czy przez ten rok Wody Polskie przedstawiły jakieś konstruktywne rozwiązanie, pokazały jakąś szczegółową ekspertyzę? Nie – odpowiedzą, że to nie ich zadanie. Do krytyki zawsze jest więcej chętnych niż do działania.
A co zrobiło miasto?
My przez ostatni rok wykonaliśmy prace i są na to dowody. Wybraliśmy firmę, z którą od miesięcy pracujemy nad koncepcjami alternatywnego przesyłu. Tego nie da się zrealizować w miesiąc, taki proces wymaga długotrwałych prac przygotowawczych. Trzeba wykonać pomiary, przygotować koncepcję, strategię wpięcia nowego rurociągu w cały system kanalizacyjny miasta, a dopiero potem projekt. Po tym wszystkim można przystąpić do pracy, występując do instytucji państwowych o niezbędne zgody.
Policja już wkroczyła do ratusza i MPWiK, prokuratura zaś wszczęła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków przez warszawskich urzędników. O ile pierwsza awaria Czajki mogła być zaskakująca, o tyle za drugim razem można się zastanawiać, czy gdzieś nie doszło do zaniechań.
Mam zupełnie inne spojrzenie. O ile przy pierwszej awarii można było pomyśleć, że może to błąd ludzki lub efekt jakichś zaniechań, o tyle druga raczej utwierdza mnie w przekonaniu, że zarówno projekt, jak i wykonanie przesyłu obarczone są wadą systemową. Poza tym niektórzy próbowali nas obarczać odpowiedzialnością już przy pierwszej awarii. Ciekawe, z jakiego tytułu? My mamy poczucie, że w ostatni rok zrobiliśmy bardzo dużo. Przystąpiliśmy natychmiast do naprawy rurociągu. Nikt nie kwestionował wtedy tego działania, a wręcz nas pospieszano. Nie pojawił się żaden szczegółowy raport, którego konkluzje jasno mówiłyby „przestańcie to naprawiać i zacznijcie budować nowy przesył”. Nie było ekspertyz kwestionujących zasadność naprawy rurociągu. Sami, na wszelki wypadek, podjęliśmy decyzję o rozpoczęciu prac nad przesyłem alternatywnym. Od Wód Polskich otrzymywaliśmy jedynie pisma w duchu „co robicie, bo może się wydarzyć coś złego”. Nie było konkretnych ekspertyz, które pokazałyby, co mamy robić. Postąpiliśmy według naszej najlepszej wiedzy, a eksperci potwierdzili, że te działania miały sens. Równolegle zaczęliśmy szykować rozwiązanie alternatywne, co niestety zajmuje czas. Dziś możemy dyskutować, czy pewne decyzje nie mogły zapaść odrobinę szybciej. Przypominam jednak, że w MPWiK było kilkanaście absorbujących kontroli, a państwo znalazło się w czasowym lockdownie.
Nie ma pan mimo wszystko obaw, że to pan być może za późno podjął jakąś decyzję i pojawi się zarzut ze strony prokuratury?
Jeżeli prokuratura byłaby w pełni niezależna, to spałbym spokojnie. A tak, to nie mam pojęcia, co się stanie. W przypadku afer PiS państwo nie reaguje. Gdy cokolwiek się dzieje po stronie opozycji, natychmiast uruchamiane są wszystkie możliwe służby. Narracja pisowska jest taka, że prezydent miasta jest za wszystko odpowiedzialny. Sugerowano nawet, że pijany kierowca autobusu to także moja wina. To absurd, że prezydent ma być osobiście odpowiedzialny za wszystko, co dzieje się w mieście, także za zaniedbania z ostatnich 15 lat. Ale rozumiem to. Dwa miesiące temu w wyborach prezydenckich udało nam się przekonać 10 milionów Polaków. Niewiele brakowało, a prezydent Duda przegrałby wybory, a Jarosław Kaczyński miałby ogromny problem z realizacją swojego scenariusza. Jestem pewny, że najbliższy czas to będzie próba obarczenia mnie winą za wszystko. Ale powtórzę to, co mówiłem w kampanii. Im bardziej będą nam przeszkadzać i mnie atakować, tym będziemy silniejsi.
Pytania w sprawie wspomnianych autobusów zaczęły się mnożyć, gdy pojawili się kolejni kierowcy będący pod wpływem narkotyków czy alkoholu.
Oba przypadki zostały wyjaśnione, a jeden z nich był mocno naciągany. W polskim prawie nie ma możliwości sprawdzenia, czy pracownik jest po użyciu narkotyków. Jeśli chodzi o alkohol, to takie procedury są i zaczęliśmy kupować autobusy, których nawet nie da się uruchomić bez potwierdzenia trzeźwości kierowcy.
Kiedy na Wiśle pojawi się tymczasowy most pontonowy, który ma zapobiec dalszemu zrzutowi ścieków i kupić trochę czasu na budowę alternatywnego przesyłu?
Rząd scedował wszystkie obowiązki za nas, nie chcąc brać za to odpowiedzialności. To my mamy rozmawiać z firmami, zorganizować cały proces…
…ale to chyba wojsko będzie ten most stawiać?
Tak, tylko że w zeszłym roku to rząd wziął za to pełną odpowiedzialność – wynajął firmy, które utwardziły teren, przygotowały rury, założyły pompy. Dziś rządzący tylko deklarują, że wojsko postawi most, za co jeszcze miasto będzie musiało zapłacić. Teraz to nasza spółka musi rozmawiać z chętnymi firmami, przygotować teren dla wojska, które ustawi most, na którym to MPWiK będziemy układać rury.
Ale rozumiem, że zrobicie to w trybie bezprzetargowym?
Mam nadzieję, że tak.
To kiedy ten most powstanie?
W zeszłym roku stawianie takiego mostu trwało ok. 20 dni. Tyle że inaczej to wygląda, gdy w proces zaangażowane są instytucje rządowe, które same sobie wydają pozwolenia, wojsko robi wszystko od A do Z, a ludzie nadzorujący projekt nie są ciągle przesłuchiwani przez służby. Mimo to będziemy się starali zrobić to jak najszybciej. Problem z określeniem dokładnego terminu polega na tym, że dziś pracownicy MPWiK zajęci są wydawaniem papierów i współpracą z prokuraturą i policją, która weszła do urzędu.
Czyli należy zakładać, że jeszcze co najmniej miesiąc ścieki będą trafiać do Wisły.
Tak jak ostatnim razem.
Nowy rurociąg chcecie realizować w „trybie awaryjnym”. Czyli jakim konkretnie?
Chodzi o tryb, w którym można byłoby nie uzyskiwać wszystkich koniecznych zezwoleń, co pozwoliłoby zrealizować przecisk pod Wisłą (układ przesyłowy – red.) w ciągu kilku miesięcy. Jeśli trzeba będzie czekać na wszystkie możliwe pozwolenia, to inwestycja potrwałaby kilka lat.
Tylko jakie prawne rozwiązanie tego problemu zaproponujecie? Bo rząd i instytucje środowiskowe stawiają sprawę tak, że „niech Warszawa coś zaproponuje, a my się nad tym pochylimy”.
Takie propozycje złożymy. Pamiętajmy jednak, że realizujemy kilka procesów równocześnie. Z jednej strony trzeba opanować proces kładzenia rury i mostu pontonowego, a z drugiej – przygotować nowy przecisk pod Wisłą. Mamy przygotowanych już sporo dokumentów, jeśli chodzi o koncepcję. Chodzi o to, by jak najszybciej przełączyć się z tymczasowego mostu pontonowego na nowy rurociąg. Dlatego występujemy do rządu o pozwolenia o wykonanie tej inwestycji w trybie nadzwyczajnym, tzw. awaryjnym. Na razie plan zakłada, że przecisk zostanie przewiercony pod Wisłą i podłączony do oczyszczalni ścieków poprzez pompy. Potem, już w normalnym trybie inwestycyjnym, dobudowana zostanie docelowa infrastruktura towarzysząca, czyli specjalne pompownie i komory.
Ile to będzie kosztować? Jak wyglądają oferty firm, które chcą podjąć się tego zadania?
W tej chwili oceniamy oferty.
Pierwsza awaria Czajki w sierpniu 2019 r., kilka miesięcy później potężna awaria ciepłownicza na Wilanowie, teraz druga awaria Czajki. Ile jeszcze takich „tykających bomb” jest w stolicy?
Nastawiam się na to, że jest ich więcej. Obie awarie Czajki są faktycznie poważne, natomiast awarii sieci ciepłowniczych w takich miastach jak Warszawa jest mnóstwo i gdyby nie kampania wyborcza, to nikt by tego aż tak nie nagłośnił. Przecież awaria na Wilanowie, za którą odpowiedzialna jest prywatna firma, została naprawiona w jeden dzień. W Płocku miała miejsce awaria Orlenu, do Wisły wlano tony substancji dziesięć razy bardziej szkodliwych niż ścieki, a nie widziałem, by ktoś domagał się odpowiedzialności ministra nadzorującego spółki Skarbu Państwa, nie wspominając już o premierze.
Sprawa Czajki to wizerunkowy problem dla całej PO, podobnie jak ostatnia sprawa podwyżek dla polityków?
Nie mnie to oceniać. Ale może wróćmy do pierwszej awarii Czajki. Czy to wpłynęło bardzo negatywnie na mój wizerunek? Nie wiem. Wiem natomiast, że nie była to moja odpowiedzialność, choć wizerunkowe koszty poniosłem ja. Dziś nie pozwolę, żeby w przestrzeni medialnej pojawiały się nierzetelne informacje o Czajce. Będę odnosić się do każdego kłamstwa lub nieprawdziwej sugestii w tym temacie. Najbardziej żałuję tego, że w związku z tą awarią musiałem odłożyć inaugurację ruchu "Nowa Solidarność”.