"Nie mam ochoty wchodzić, ja już byłem" - mówi o swoim ewentualnym starcie w przyszłorocznych wyborach prezydenckich Lech Wałęsa. Były prezydent dodaje jednak w rozmowie z RMF FM, że nie uchyla się od pracy i zna swoje obowiązki wobec Polski. "Polskie sprawy idą niezbyt dobrze. Ja jestem gotów oczyścić. Nie boję się nikogo, tylko Pana Boga.Jestem gotów oczyścić Polskę i wiem, jak to zrobić. Gdyby był klimat na coś podobnego, to - oczywiście - ja się nie uchylam od pracy i odpowiedzialności, i obowiązków wobec mojej ojczyzny" - powiedział Wałęsa.
Bronisław Komorowski kilka dni temu mówił, że Lech Wałęsa byłby dobrym kandydatem na prezydenta zjednoczonej Europy. Sam zainteresowany jednak sceptycznie podchodzi do tego pomysłu, a główną przeszkodą jego zdaniemy, byłby problem z nauką języków obcych.
"Gdybym znał języki, to nikt by mnie nie zatrzymał. Tam jest potrzebna znajomość języków. Nie jestem w stanie uczyć się tego. A wciąż z tłumaczem - to nie jest za dobre. I dlatego z tego punktu widzenia nie nadaję się" - stwierdził były prezydent.
Lech Wałęsa odniósł się także do afery hazardowej i Zbigniewa Chlebowskiego, który ostatnio zawiesił w jej wyniku członkostwo w PO i zrezygnował z funkcji szefa klubu. "Niektórzy ludzie nie potrafią się wymigać od natarczywych kolegów - może nie mógł, może nie chciał. To trudno osądzać. Nie sądź, a nie będziesz sądzony" - powiedział Wałęsa.
Na pytanie prowadzącego rozmowę Konrada Piaseckiego o to, czy "należy się żółta karta od wyborców Platformie za całą tę aferę hazardową?", były prezydent odpowiedział tak: "Nie. Wie pan, trzeba było - jak prosiłem - wyjaśnić zamach, kiedy robili Kaczyńscy i spółka w moim czasie. Ja proponowałem, prosiłem, nie zrobiono, a to zachęciło do dalszych działań i dalszych nieformalnych zagrań, aż doprowadziło nas do tego typu sytuacji".