Posłowie PO dopięli swego. To oni złożyli wnioski o wykluczenie z komisji śledczej ds. wyjaśnienia afery hazardowej posłów PiS Zbigniewa Wassermanna i Beaty Kempy.
Za wyłączeniem z prac komisji polityków PiS głosowało trzech posłów PO. Nawet krytyczny wobec PiS Bartosz Arłukowicz z SLD był zbulwersowany tą sytuacją. Podczas głosowania opowiedział się za pozostaniem Kempy i Wassermanna w komisji.
Tuż po głosowaniu, Kempa i Wassermann opuścili salę obrad. "Czuje się mocno osamotniony w waszym gronie. Mam nadzieję, że mnie też nie wyrzucicie" - powiedział Arłukowicz do posłów PO. "Nie myslałem, że będę kiedyś bronił demokracji, głosując w obronie posłów PiS" - dodał.
Politycy PO Sławomir Neumann i Jarosław Urbaniak uzasadniali swoje wnioski o odwołanie Kempy i Wassermanna tym, że posłowie PiS muszą zostać przesłuchani przed komisją jako świadkowie. Dlaczego? Bo w 2007 r. jako przedstawiciele rządu składali uwagi do projektu zmian w ustawie hazardowej.
Posłowie PO powoływali się na ekspertyzę Biura Analiz Sejmowych, która w piątek trafiła do sejmowej komisji. Z ekspertyzy wynika, że komisja śledcza może powołać na świadka posła, który w niej zasiada, dopiero po wyłączeniu go ze swojego składu.
Beata Kempa i Zbigniew Wassermann nie będą badać afery hazardowej jako członkowie sejmowej komisji śledczej. Głosami polityków PO wykluczono ich z grona śledczych. "Nie myslałem, że będę kiedyś bronił demokracji głosując w obronie posłów PiS" - powiedział członek komisji z SLD, Bartosz Arłukowicz.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama