"Przewodniczący komisji śledczej słusznie zauważył, że ja nie zajmuję się na co dzień pracą komisji i na pewno - cokolwiek sądzą o tym posłowie opozycji - nie wpływam w żaden sposób na pracę komisji śledczej" - przyznał Donald Tusk na konferencji prasowej. "W żadnym wypadku nie zastąpię szefa komisji i nie będę wyręczał go w pracy" - mówił.
Dodał, że chciałby zostać jak najszybciej przesłuchany przez komisję śledczą. Premier jest jednym z grona kilkudziesięciu świadków, których chcą przesłuchać posłowie z tej komisji. "Mam nadzieję, że będzie to możliwe jeszcze w styczniu" - powiedział szef rządu.
Zdaniem premiera, posłowie PO powinni zrobić "bezwzględnie wszystko, co w ich mocy, żeby komisja działała sprawnie i żeby zmierzała do wyjaśnienia sprawy, także jeśli chodzi o udział polityków PO w tej kwestii". Jak mówił, oczekuje tego od nich jako szef Platformy Obywatelskiej. "Osobiście zależy mi na tym, żeby to było jak najszybciej i jak najsprawniej" - powiedział.
Tusk zaznaczył, że ma "pełne zaufanie" do Mirosława Sekuły. Szef rządu podkreślił, że "szefem komisji śledczej został wieloletni prezes Najwyższej Izby Kontroli, poseł, o którym nie można powiedzieć, że jest fighterem politycznym, człowiek bardzo niezależny". "Nawet niektórzy ostrzegali mnie i mówili <zobaczysz, szef komisji, jeżeli zostanie nim poseł Sekuła, to nie będzie ktoś, komu się będzie wydawało polecenia>". Dlatego - w opinii premiera - Sekuła to "trudny i w tym sensie dobry partner".
"Mam nadzieję, że z obecnego zakrętu komisja wyjdzie dosyć szybko, chociaż nie mam jakichś szczególnych złudzeń co do przebiegu jej prac" - powiedział. Jak zaznaczył, bardziej wierzy w efekty pracy prokuratury, która - mówił - "zajmuje się wszystkimi aspektami tej kwestii, także tak zwanym problemem przeciekowym". "Powiedziałbym nawet, że głównie tym problemem" - dodał.
Na początku grudnia ze składu komisji zostali wyłączeni - na wniosek posłów PO - posłowie PiS Zbigniew Wassermann i Beata Kempa. Posłowie PO argumentowali, że muszą oni zostać przesłuchani, gdyż w 2007 roku - jako przedstawiciele ówczesnego rządu - zgłaszali uwagi do projektu zmian w ustawie hazardowej.
Czytaj dalej >>>
Wassermann został przesłuchany w poniedziałek. Na wtorek - 5 stycznia - zaplanowano przesłuchanie Kempy. Tego dnia posłowie będą też kontynuować, tyle że w trybie niejawnym, przesłuchanie Wassermanna. PiS chce, by po przesłuchaniu obojga posłów przez komisję śledczą Sejm powołał ich na nowo do jej składu. Z dotychczasowych wypowiedzi polityków PO wynika, że na taki scenariusz raczej nie zgodzi się Platforma.
Premier pytany, czy będzie głosował za ponownym powołaniem Wassermanna do składu "hazardowej" komisji śledczej i czy będzie to rekomendował posłom PO, zaznaczył, że w tej sprawie nie ma nic do powiedzenia. "Szczerze powiedziawszy nawet nie wiem, że będzie głosowanie w przyszłym tygodniu w tej kwestii" - dodał.
Szef rządu zaznaczył, że nie obserwował poniedziałkowego przesłuchania Wassermanna przez posłów z hazardowej komisji śledczej. "Gdybym w pracy nie robił nic innego, tylko oglądał telewizję, to byście mieli pełne prawo zażądać mojego odejścia. Nie oglądam telewizji i posiedzeń komisji. Nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia, ale jak będę miał zdanie w tej kwestii, to oczywiście państwa poinformuję" - powiedział premier, zwracając się do dziennikarzy.
Tusk zaznaczył, że w sprawie wyłączenia posłów PiS ze składu komisji śledczej do spraw wyjaśnienia tzw. afery hazardowej ma inną opinię niż przewodniczący tej komisji Mirosław Sekuła. "Co nie znaczy, że mam na pewno rację" - zastrzegł szef rządu.
Premier pytany o opinie, że PO w związku z pracami "hazardowej" komisji śledczej "fauluje" i "stosuje blefy" odpowiedział, że "są to zbyt surowe oceny". "Oczekiwałbym od posłów Platformy w Sejmie takiego działania, które wykluczy tego typu podejrzenia. Komisja śledcza w sprawie hazardowej jest którąś z rzędu komisją. Nie mam wrażenia, aby inne komisje śledcze biły na głowę skutecznością czy sprawnością działania tę komisję. Ona tak naprawdę dopiero zaczęła pracę" - powiedział.
"Jest rzeczą kłopotliwą naginanie prawa tylko dlatego, że PiS wystawił posłów, którzy nie spełniają kryteriów niezbędnych, aby zasiadać w komisji śledczej. Przynajmniej tak jest w ocenie prawników, większości komisji i szefa komisji" - dodał.
Tusk podkreślił, że nic stoi na przeszkodzie, aby PiS wykorzystało wszystkie możliwości, żeby komisja dobrze pracowała. "Różne okoliczności tej sprawy każą bardziej wnikliwym obserwatorom podejrzewać być może innych polityków niż Platformy Obywatelskiej o niechęć do wyjaśnienia tej sprawy. Proponowałbym, tak dla rzetelności badawczej, zastanowić się czyniektóre działania PiS-u nie są tak naprawdę obliczone na zahamowanie pracy tej komisji" - stwierdził Tusk.
Premier powiedział też, że nie widzi powodu, żeby szef klubu PO Grzegorz Schetyna "miał jakiś interes, żeby komisja pracowała tak czy inaczej".