Donald Tusk jest przekonany, że obecny prezydent przegra tegoroczną walkę o urząd. Dlaczego? Zdaniem premiera "ten typ prezydentury się ludziom nie podoba". "Żeby wygrać wybory, musiałby pokonać samego siebie. Musiałby zmienić wszystko wokół siebie. Musiałby być kimś innym" - mówił.

Reklama

Były i mocniejsze słowa. "Wolałbym, żeby Kaczyński już nie był prezydentem, bo mi to przeszkadza w rządzeniu" - żalił się Donald Tusk. Jednocześnie wyraził zdziwienie, że politycy PiS - z Jarosławem Kaczyńskim na czele - nie komentują głośno jego rezygnacji ze startu w wyborach prezydenckich. "Gdybym był ich doradcą, to bym kazał im demonstrować radość i uznanie. Widać, że to jest ponad ich siły" - stwierdził premier w wywiadzie dla Radia ZET.

"Czołowi liderzy PiS nie mają śmiałości intelektualnej podjąć wyzwania i skomentować moją decyzję. To jest nadzwyczajna sytuacja, że lider opozycji nie wypowiedział się. Powinien być obecny i powiedzieć Polakom, co sądzi. A on zniknął na cztery dni" - krytykował Tusk.

Kogo Platforma Obywatelska wystawi w wyścigu do Pałacu Prezydenckiego? Tego Tusk zdradzić nie chciał, jednak jest przekonany, że - niezależnie, czy będzie to Bronisław Komorowski, czy Radosław Sikorski - "jeden i drugi powinien wygrać". "Ważne jest, żeby w Polsce nie rządzili ludzie, którzy mają obsesję szukania haków, teczek" - powiedział.

"Nie dbam o to, czy będą lojalni jako prezydent. Ja po prostu nie chcę, żeby Lech Kaczyński był prezydentem. Zamiast być prezydentem RP, był liderem opozycji" - uznał Donald Tusk.

Premier powiedział w Radiu ZET, że rozważa przeprowadzenie w Platformie Obywatelskiej powszechnych wyborów, które wyłoniłyby kandydata PO na prezydenta. W wyborach wzięliby udział wszyscy członkowie partii.

"Wolałbym, żeby nie doszło do takiej ostrej wewnętrznej kampanii, ale nie wykluczam, bo zastanawiam się nad tym, czy nie można by po raz pierwszy w Polsce doprowadzić nie do prawyborów, ale do takiego powszechnego wyboru wśród wszystkich członków Platformy. To jest technicznie możliwe, internet i wewnętrzna organizacja pozwala na takie przedsięwzięcie. Nie wykluczam, że się na to zdecydujemy" - mówił.

Reklama

Pytany, czy jest możliwe, że PO poprze Andrzeja Olechowskiego, Tusk powiedział, że nie ma nic przeciwko temu, aby Platforma wyraziła zbiorową opinię, czy jest gotowa wesprzeć tę kandydaturę. Przyznał, że Olechowski "kilka razy" wspominał, że bardzo zależałoby mu na wsparciu Platformy.

"Gdyby Andrzej Olechowski zyskał wsparcie większości w Platformie, to powiedziałbym: powinien być kandydatem. (...) Jeśli w Platformie zdecydujemy o takim powszechnym głosowaniu, to każdy, kto chce poparcia Platformy powinien móc uczestniczyć w tym wewnętrznym rankingu. Ale reguły są regułami - jeśli przegrywa - nie kandyduje" - powiedział szef rządu.

Premier zapewnił jednocześnie, że nie żałuje decyzji o tym, że nie wystartuje w wyborach prezydenckich. Przyznał, że jego decyzje "nie wszyscy (w partii) przyjęli z entuzjazmem", a podejmując ją "musiał pokazać kilku osobom, że nadal rządzi". "Chodzi o Grzegorza Schetynę?" - zapytała prowadząca program Monika Olejnik. "Liczę na pani domyślność" - odparł Tusk.